W ofertach Google Play i App Store próżno szukać dobrych gier nie tylko z bohaterami komiksów serii X-Men, ale i generalnie opartych na jakimkolwiek uniwersum Marvela. Produkcje oparte na komiksach to poletko zagospodarowane wyjątkowo słabo, mimo, iż twórcy gier mobilnych od czasu do czasu podejmują rękawice i oferują nam gry z superbohaterami w roli głównej. Kolejną próbą zmiany tego stanu rzeczy jest X-Men: Days of Future Past.
Wideorecenzja X-Men: Days of Future Past
Volverine czy Colossus?
Ekipa studia Glitchsoft nie siliła się na piekielnie rozbudowanego sandboksa, jak to wiele razy bywało w przypadku pełnoprawnych, komputerowych produkcji z Supermanem, Spidermanem czy Iron Manem (i co często stanowiło gwoźdź do trumny takowych „superprodukcji). W zamian otrzymujemy, bardzo proste w zasadach, połączenie gry platformowej i klasycznej, przewijanej strzelaniny z praktycznie wszystkimi bohaterami, których spotykamy na kartach komiksów z uniwersum X-Men. Mamy więc tutaj do dyspozycji m. in. przebiegłego Volverine’a, potężnego Colossusa, jak również kobiece postaci Storm czy Kitty Pryde. Każda z postaci dostępnych w grze posiada swój odrębny zestaw umiejętności oraz ciosów, co mocno różnicuje rozgrywkę. Zaręczam Wam, iż każdy znajdzie dla siebie odpowiednią postać niezależnie od tego, jaki styl rozgrywki preferuje. Nie oznacza to również, iż dokonany wybór jest permanentny – swojego superbohatera możemy zmieniać przy rozpoczęciu każdego kolejnego etapu.
Bardzo ciekawie rozwiązano również model rozwoju naszych postaci – każda z nich posiada zestaw dodatkowych supermocy, które możemy wykupić w przerwie pomiędzy kolejnymi etapami. Dokonujemy tego za pomocą zgromadzonych punktów doświadczenia: co ciekawe, otrzymujemy je nie tylko za zaliczenie kolejnych plansz, ale i zbieranie specjalnych, niebieskich znaczników pojawiających się w naprawdę dużych ilościach w różnych częściach poziomów. Sprawia to, iż wachlarz umiejętności charakteryzujących daną postać zależy również od naszej skrupulatności w zbieraniu znajdziek.
Dużo i różnorodnie
Rozgrywka, mimo dość prostego konceptu stojącego za całą grą, jest naprawdę mocno zróżnicowana. Lwią część zabawy spędzimy rzecz jasna na pojedynkach z przeciwnikami pojawiającymi się nieustannie na mapach – są to zarówno tradycyjni wojownicy posiadający różnorodne bronie, od zwykłych pistoletów na koktajlach Mołotowa skończywszy, jak i inne różnorodne ruchome przeszkadzajki, na przykład w kształcie specjalnych oczu śledzących nasze poczynania. Od czasu do czasu na naszej drodze stanie specjalny boss – jego pokonanie będzie wymagało od nas wykorzystania jego słabych punktów i jednoczesnej koordynacji z próbą uniknięcia utraty punktów życia poprzez jego śmiercionośne ataki.
A nie samą walką przecież X-Men stoi – w trakcie zabawy znajdziemy także całe mnóstwo sekcji zręcznościowych, w trakcie których przyjdzie nam na przykład uciekać przed goniącym nas robotem czy też unikać śmiercionośnych pras czy pocisków wystrzeliwanych przez działka. Na uznanie zasługują też fragmenty, w których musimy uważać, by nie znaleźć się w polu widzenia kamer – gdy tylko popełnimy błąd, na miejsce zostanie ściągnięty cały oddział szpiegowskich oczu, które znacznie uprzykrzą nam podróż w stronę końca planszy. Takie zróżnicowanie rozgrywki cieszy, bo twórcy postarali się o to, byśmy nie musieli szybko odchodzić od tableta – w grze znajdziemy 23 całkiem rozbudowane poziomy, co spokojnie starczy nam na 6-7 godzin urozmaiconej zabawy. Autorom udało się sprawnie połączyć elementy poszczególnych gatunków co sprawia, iż nie czujemy przesytu związanego na przykład z nadmierną ilością walk czy skakaniem z platformy na platformę.
Sterowanie dobre, choć nie do końca dopracowane
Całkiem nieźle rozwiązano również kwestię sterowania – ekipa Glitchsoft udostępniła nam bowiem dwa jego warianty. W pierwszym obsługujemy postać za pomocą pociągnięć palcem po ekranie, w drugim z kolei korzystamy z obecności wirtualnych przycisków odpowiedzialnych za poruszanie się w lewo i prawo, skok oraz atak. Szczerze powiedziawszy zdecydowanie lepiej w praniu sprawdza się ten drugi – obecność fizycznych przycisków znacznie ułatwia sprawę, a ich rozmieszczenie nie wpływa na komfort rozgrywki. Całkiem nieźle wypada także możliwość wykonywania ataków specjalnych – wszystkie ciosy wyprowadzamy tylko jednym przyciskiem, choć używanym w różnorodnych konfiguracjach, co jest bardzo wygodne i pozwala łatwo opanować poszczególne kombinacje. Niestety, gra czasami miewa małe problemy związane z poprawnym odczytywaniem naszych ruchów – czasami mamy do czynienia z sytuacją, w której musimy powtórzyć daną czynność, gdyż gra nie odczytała trafienia z wirtualny przycisk. To troszeczkę frustrujące, bo zazwyczaj problem pojawia się wtedy, gdy najmniej możemy sobie na niego pozwolić.
Pod względem wizualnym tytuł nie zachwyca – owszem, widać tutaj szereg nawiązań do komiksowego pierwowzoru, zarówno w kontekście wizualnej stylistyki, jak i sposobu poruszania się postaci, ale regularnie widać tutaj wszelkiego rodzaju graficzne niedokładności związane np. z nieprawidłowym wyświetlaniem teł czy pikselozą niektórych tekstur. Cieszy natomiast sprawnie opowiedziana historia zawarta w grze, wykorzystująca przerywniki filmowe i komiksowe wstawki.
Podsumowanie i ocena
X-Men: Days of Future Past to bardzo ciekawa zręcznościówka, pokazująca, jak powinien wyglądać solidny i przemyślany miks kilku gatunków. Cieniem na tym bardzo udanym tytule kładą się poszczególne niedoróbki techniczne, ale finalnie mamy do czynienia z grą, na którą warto wydać te kilkanaście złotych.
Gra X-Men: Days of Future Past dostępna jest na wiodących platformach: Apple AppStore (ok. 20 złotych) i Google Play (ok. 19 złotych).
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Musze wiedziec kto to czyta. Przypomnialo mi sie dziecinstwo gdy ogladalem dawniej program hyper.
Sama gra mnie nie podnieca. Dużo bardziej namiętnie są boje szachowe jakie toczę z mężem mojej dziewczyny. Ale recenzja pasjonująca 🙂
„mężem mojej dziewczyny” 😀