Wczoraj premierę miał Thor: The Dark World. Gra przygotowana na podstawie filmu o takim samym tytule miała zachwycać oprawą audio-wizualną, widowiskową i dynamiczną akcją o raz długą kampanią dla pojedynczego gracza. Czy huczne zapowiedzi znalazły potwierdzenie w rzeczywistości? Przekonajmy się!
Fabuła
Fabuła
Jak przystało na grę z prawdziwym bohaterem w roli głównej, fabuła jest sztampowa i do bólu przewidywalna. Niejaki Malekith, lord Czarnych Elfów zapragnął zniszczyć Dziewięć Światów. My wcielając się w Thor’a mamy jedno zadanie – powstrzymać inwazję nieprzyjaciela i uratować świat. Niestety podczas zabawy nie czuć, że wyłącznie od nas zależy los wszystkich żyjących. Nie czuć też, że to my jesteśmy bohaterem, wybrańcem. Mordujemy wrogów. I tyle.
Rozgrywka
Thor: The Dark World jest klasycznym slasherem z kamerą ulokowaną w rzucie izometrycznym. O ile w niektórych produkcjach takie rozwiązanie sprawdza się znakomicie, o tyle w rzeczonym tytule jest największą i najbardziej dającą się we znaki wadą. Mechanizm rozgrywki w moim mniemaniu nie został dopracowany, przez co otrzymujemy grę beznadzieją, nudną i po prostu irytującą. Niestety to co miało być zaletą okazało się utrapieniem.
Kiedy przebrniemy przez całkiem przyzwoity przerywnik filmowy przedstawiający zarys fabularny, rzuceni zostajemy w wir walki. Na ekranie pojawia się pełno napierających adwersarzy, którzy biegają do nas w bardzo idiotyczny sposób. Śmiem twierdzić, że sztuczna inteligencja tutaj nie istnieje. Przeciwnicy idą na pewną śmierć, ale w żaden, nawet najmniejszy sposób nie chcą wydłużyć swojego życia. Co mam na myśli? Nie próbują nas otoczyć, nie używają swoich umiejętności specjalnych. Ba, tutaj nawet bossowie są nienaturalnie słabi, a potyczki z nimi krótkie i pozbawione emocji. Gry należące do gatunku slasherów charakteryzują się niemal nieustającą walką. Nie inaczej jest w Thor: The Dark World. Próżno tu szukać jakichkolwiek zagadek logicznych czy wyborów moralnych – po prostu gnamy przed siebie miażdżąc czaszki i kości kolejnych napotykanych wrogów.
Panowie producenci z Gameloftu przygotowali dla nas zaskakująco szeroki arsenał młotów bojowych. Sęk w tym, że do kupienia któregokolwiek z nich należy uiścić opłatę w rzeczywistej walucie. Wirtualne pieniądze zdobywane podczas zabawy przydadzą się głównie do nabycia eliksirów uzdrawiających. Oznacza to, że w późniejszym etapie rozgrywki konkretny poziom powtarzamy po kilka, nawet kilkanaście razy, ponieważ nie dysponujemy wystarczająco śmiercionośnym młotem.
Oczywiście nie samą bronią białą człowiek żyje. Do naszej dyspozycji oddano umiejętności specjalne, znacznie poprawiające zdolności bojowe. Na ekranie urządzenia mobilnego pojawiają się odpowiednie przyciski, których „naciśnięcie” wywoła zaklęcie siejące spustoszenie.
Grafika i dźwięk
Przedpremierowe informacje udostępniane przez producenta mówiły wyraźnie – Thor: The Dark World zachwyci nas oprawą audio-wizualną. W tym jednym przypadku ekipa z Gameloft’u powiedziała prawdę, której w żaden sposób nie można podważyć. Lokacje zostały przygotowane w bardzo widowiskowy sposób; są szczegółowe, pełne interaktywnych elementów otoczenia. Również modele postaci wykonano z dbałością o najmniejsze szczegóły. Należy przy tym pamiętać, iż mówimy tu o standardach mobilnych, nie komputerowych – grafika jest świetna, ale w porównaniu do konkurencyjnych tytułów na system iOS lub Google Android.
Ścieżka dźwiękowa jest fenomenalna. Naprawdę. Kiedy założymy słuchawki będziemy rozkoszować się wszelkimi dźwiękami docierającymi do naszych uszu. I nie ma tu znaczenia czy słyszymy zwyczajny tupot stóp, czy kwestie wypowiadane przez aktorów podkładających swój głos pod postacie z gry.
Sterowanie
Frustrację pogłębia również beznadziejny system sterowania. Aby nasz protegowany ruszył do przodu należy dotknąć odpowiednie miejsce opuszkiem palca na ekranie. Samo sterowanie jest całkiem intuicyjne, więc w czym leży problem? W walce. Żeby wyprowadzić serię ciosów trzeba kilkukrotnie „dotknąć” przeciwnika. Niestety nie zawsze na niego trafimy, ponieważ może się zdarzyć, iż przeciwko nam stanie kilkunastu adwersarzy. Wiąże się to z omyłkowym przemieszczaniem bohatera, co w konsekwencji prawdopodobnie doprowadzi do niekontrolowanego zgonu.
Podsumowując?
Thor: The Dark World tylko w przedpremierowych zapowiedziach mógł uchodzić za dobrą grę. W rzeczywistości nie ma tu nic interesującego – po prostu dotykamy ekran i nic z tego nie wynika. Żadnej frajdy, zadowolenia, satysfakcji. Sytuację ratuje świetna ścieżka dźwiękowa i bardzo dobra oprawa graficzna. Gdyby nie te dwa elementy to omawiany tytuł uznałbym za osobiste rozczarowanie roku. Nie polecam.
Thor: The Dark World znajdziecie w sklepie Google Play oraz App Store.
Każdy z najważniejszych elementów składowych został oceniony w skali od 1 do 10 punktów, gdzie 1 prezentuje poziom bardzo słaby, 5 jest odpowiednikiem standardów rynkowych, a 10 jest notą najwyższą. Średnia ocen stanowi ocenę całkowitą.
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- GRAFIKA7
- DŹWIĘK9
- STEROWANIE2
- GRYWALNOŚĆ3
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Szkoda. Faktycznie zapowiadało się co najmniej solidnie, a efekt końcowy… cóż, niespecjalnie dobry.