Lemingi. Gra wydawało by się kultowa, a jednak nieco już zapomniana. Platforma mobilna nadaje drugie życie takim tytułom, jednak oryginalnego remake’u jeszcze się nie doczekaliśmy. Dziwi też fakt, że właściwie niewiele jest godnych następców bazujących na tym pomyśle, ale oto pojawiło się coś nowego. Kiwanuka.
Kiwanukę przetestowałem na tablecie Kiano Elegance 9.7 3G z ekranem o rozdzielczości 1024 x 768 px, 1 GB RAM i 4-rdzeniowym Rockchipem RK3188 o częstotliwości taktowania osiągającej 1,6 GHz. Test urządzenia możecie przeczytać na tabletManiaKu.
Skrótem, czyli wideo recenzja Kiwanuka
Kryształowi uchodźcy
Kiwanuka to gra zakorzeniona w dawnym hicie firmy SEGA – Lemmings. W latach 90-tych musieliśmy przeprowadzić grupę zielonowłosych stworków przez szereg niebezpieczeństw, by jak największa ich liczba przeżyła tę podróż. Tutaj jednak sprawa wygląda trochę inaczej. To kolejna gra o dość enigmatycznej fabule, przedstawiana jedynie obrazem – nie za pomocą słów. Wiemy, że kierujemy grupą uchodźców z Kryształowego Królestwa – informuje nas o tym napis „Refugee” na tabliczce, z którą stoi pierwsza widoczna postać.
Po drodze uwalniamy kolejne osoby uwięzione w piramidowych klatkach. Dokąd zmierzamy? Po wolność, ale gdzie nas to zaprowadzi – dowiemy się tylko przechodząc grę.
Prawie jak lemingi
Rozpoczniemy od nauki zdolności przewodnika. To właśnie osoba z magiczną laską, którą sterujemy, prowadzi kolorową grupę. Grupa ufa nam bezgranicznie, przez co ślepo podąża za białym światłem, niestety nawet jeśli prowadzi to wprost w przepaść. By ukończyć poziom, musimy więc skutecznie omijać wszelkie niebezpieczeństwa.
Od razu zauważymy jednak, że posiadamy pewne umiejętności specjalne. Przeciągając palcem do góry stworzymy ludzką wieżę. Następnie, możemy określić, w którą stronę ją przewrócić. W ten sposób stworzymy na przykład most, po którym reszta zespołu przekroczy przepaść.
Wieża nie musi wcale spaść z góry na podłoże, by stworzyć przejście. Bohater znajdujący się na szczycie wieży przyczepia się do każdej powierzchni, a w ten sposób możemy wspinać się wyżej, niżej omijając przy tym kolejne przeszkody. Jeśli zajdzie taka potrzeba, w momencie przechodzenia przez most możemy dotknąć dwukrotnie ekranu, niszcząc ową konstrukcję i spadając bezpośrednio w dół.
Przeszkodę stanowią wszelkie miejsca, gdzie możemy spaść w dół, ale też świecące na różne kolory kryształy. Kontakt z taką powierzchnią sprawia, że ludzka wieża wraca z powrotem do przewodnika, ale jeśli on sam się z nią zetknie – będziemy musieli powtarzać poziom od nowa, wcześniej podziwiając jak nasza układanka rozsypuje się w spowolnieniu na czynniki pierwsze.
Za koniec danego poziomu należy uznać dotarcie do piramidy, w której uwięziony jest kolejny mieszkaniec Kryształowego Królestwa. W tym miejscu od razu widzimy już wszystkie różnice względem lemingów. Po pierwsze – do końca poziomu musi dotrzeć jedynie przewodnik, bo w przypadku zagrożenia reszty grupy jest w stanie ją uratować. Lemingi musiały w konkretnej liczbie wejść do specjalnych drzwi. Zielonowłosi pełnili też określone funkcje w swoim społeczeństwie – w ten sposób jeden kopał, drugi pilnował by nie podchodzili do przepaści itp. Tutaj ustawiamy jedynie wieże i za ich pomocą próbujemy dotrzeć do końca poziomu. Kiwanuka pozornie przypomina Lemingi, ale w praktyce to całkiem odmienna gra logiczna o takiej, a nie innej koncepcji.
Poziomy są wymagające i potrzeba chwili zastanowienia, kilku prób, a przy tym wszystkim spostrzegawczości, by je ukończyć. Poza znakami informującymi o kolejnej umiejętności, nie znajdziemy tu żadnych podpowiedzi – do wszystkiego musimy dojść sami. Daje to jednak znacznie więcej satysfakcji, jeśli już dotrzemy do końca.
Grafika i dźwięk
Odpowiedzialny za grafikę Christopher Stevens był raczej oszczędny, ale nie chodzi tutaj bynajmniej o wymiar finansowy. Na poziomach nie znajdziemy zbyt wielu elementów poza tymi, które mają jakieś znaczenie dla gry. Podstawą są więc kryształowe powierzchnie w różnych kolorach, a oprócz tego mamy efekty świetlne laski przewodnika, kosmiczne tło i to właściwie tyle. Uchodźców wykonano równie minimalistycznie, ale zadbano o to, by wyglądali oni kolorowo i różnorodnie. Przewodnicy konkretnych poziomów posiadają specyficzne cechy wyglądu, dzięki czemu w gąszczu uciekającego tłumu możemy dostrzec, kto jest jego liderem. Jeśli zginiemy – cały świat rozpada się na drobne kawałki, które wcześniej tworzyły powierzchnie, po których się poruszaliśmy.
Na pierwszym ekranie zauważymy znaczek „Dubstep Powered”, który mówi wszystko o ścieżce dźwiękowej. Muzykę stworzył zespół Unicorn Lazers, a są to przyjemne utwory utrzymujące odpowiedni, nie za ciężki klimat. Efekty dźwiękowe również wywodzą się z dubstepu, ale wszystko dobrze się ze sobą łączy.
Podsumowanie i ocena
Kiwanuka to niezła gra, którą stworzono w zgodzie z aktualnymi trendami – minimalizm, casualowa forma i dość enigmatycznie opowiadana fabuła. Graficznie prezentuje się dobrze, a przy tym posiada wyrazistą ścieżkę dźwiękową, nie jeden, nudny utwór.
Jeśli jednak myśleliście, by w ten sposób wrócić poniekąd do starych, dobrych Lemingów, to niestety się rozczarujecie. Te dwie gry dzieli ponad 20 lat i są bardziej różne, niż podobne. Mimo wszystko, Kiwanuka może nigdy nie osiągnąć statusu kultowej, ale to nadal bardzo fajna gra, stawiająca co raz to nowsze wyzwania i zapewniająca rozrywkę na wolne chwile.
Gra kosztuje niecałe 10 zł, ale pozbawiona jest wszelkich mikropłatności. Dostępna jest na Google Play i AppStore.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Witam
Chciałbym poinformować że gra „World of tanks Blitz” jest już dostępna do pobrania w App Store.
Pozdrawiam