Od kilku dni media informują o aplikacji Virus Shield, którą kupiły dziesiątki tysięcy użytkowników, a jedynym zadaniem tej pozycji było zmienianie wyglądu ikony. Dziś autor tego paskudnego narzędzia przyznaje: „to była głupia pomyłka” i zobowiązuje się do zwrotu wszystkich poniesionych przez użytkowników kosztów.
Pod koniec marca do Google Play trafiła aplikacja o nazwie Virus Shield, której deweloper obiecał, że będzie ona monitorować instalowane aplikacje oraz, działając sobie w tle, będzie szukać wirusów w plikach użytkownika. Ponadto aplikacja miała w magiczny sposób nie obciążać baterii ani procesora telefonu. Dostęp do tego dzieła kosztował jedynie cztery dolary.
Gdy jednak redaktorzy AndroidPolice sprawdzili kod aplikacji, okazało się, że jej jedyną funkcjonalnością jest zmienianie wyglądu ikony, aby ta po naciśnięciu wyglądała jakby mechanizm antywirusowy faktycznie działał. Nie było się więc czemu dziwić, że aplikacja nie zużywała dodatkowej energii oraz mocy procesora. W każdym razie Virus Shield pobrało ponad 30 000 użytkowników, a aplikacja w momencie usunięcia miała średnią ocenę 4,5 – Google, gdy poznał jej faktyczne działanie, usunął ją.
Co więc z tymi wszystkimi, którzy wydali po cztery dolary na aplikację zmieniającą swoją ikonę? Jak dowiadujemy się z wywiadu Guardiana przeprowadzonego z deweloperem tej aplikacji, Virus Shield ukazała się w Google Play zupełnie przez przypadek i wszyscy, którzy za nią zapłacili, otrzymają zwrot kosztów.
Oczywiście trudno uwierzyć, że autor aplikacji, w dość trywialny zresztą sposób, nie chciał po prostu oskubać naiwnych użytkowników. W każdym razie historia ta powinna być przestrogą dla każdego, że zawsze należy sprawdzać uprawnienia każdej instalowanej aplikacji i weryfikować, czy ich lista faktycznie odpowiada oferowanej funkcjonalności. Przypadek ten jest również kolejnym dowodem na to, że nie ma co ufać opiniom w Google Play, jak i samemu Google’owi, który wpuszcza do swojego sklepu wszystko jak leci.
źródło: The Guardian
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Na szczęście ja nie pobieram jakichś dziwactw nawet z google play i potem nie mam żadnych problemów. Tylko sprawdzone gry i programy, choć ponoć AB też były do szpiegowania, ale żadnego malwera u mnie nigdy nie wykrywa.
W jaki sposób sprawdzasz te programy i gry przed zapłatą i pobraniem?