Stworzenie gry wywołującej u gracza silny niepokój jest prawdziwym wyzwaniem. Większość tego typu produkcji jest beznadziejna i miast straszyć, wprawia w wyraźną irytację. Gatunek horrorów jest opustoszały – poza pierwszym Alone in the Dark, sagą Amnesia oraz Slenderem nie ma w zasadzie produkcji, które godne są polecenia. Na urządzeniach mobilnych sytuacja wygląda znacznie bardziej dramatycznie, bowiem o dreszcze przyprawi mnie tylko jedna produkcja, zatytułowana Slender Rising.
Rzeczony produkt został stworzony na podstawie komputerowej edycji Slendera. Gra jest horrorem, który oglądamy z oczu głównego bohatera. Naszym zadaniem jest znalezienie siedmiu karteczek porozrzucanych po wszystkich lokacjach, przy czym należy uważać na bliżej nieokreśloną postać w garniturze (tytułowego Slendera). Spotkanie z nim lub też zwykłe wpatrywanie w jego oblicze kończy się zawsze w identyczny sposób – śmiercią protegowanego. Gęsta atmosfera jaką raczy nas Slender Rising wywołana została przez wyjątkowo ponure lokacje i fakt, że najwięcej czasu spędzimy po zmroku z latarką dzierżoną w dłoni. Jeżeli dodamy do tego brak jakiejkolwiek możliwości obrony przed Slenderem, wyjdzie mieszanka wybuchowa, która urzekła miliony graczy na całym świecie.
Co ciekawe, omawiany tytuł został stworzony przez jednego człowieka, niejakiego Michaela Hegemanna. Jak sam twierdzi, w Slender Rising najlepiej grać przy zgaszonym świetle ze słuchawkami w uszach. Coś w tym jest.
Slender Rising dostępny jest w sklepie App Store.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.