Przebijając się przez setki beznadziejnych gier dostępnych do pobrania w sklepie App Store, można stracić nadzieję, że uda się znaleźć coś wartego uwagi – coś, co jeszcze nie jest popularne. Owszem, wydobyć perłę z tony darmowych przeciętniaków jest niezwykle trudno, ale ja miałem szczęście. Znalazłem Only One.
Chwyć miecz i walcz!
Czy powinienem rozprawiać na temat ścieżki fabularnej w grze, która absolutnie jej nie potrzebuje? Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ część graczy oczekuje nawet najbardziej niedorzecznej fabuły w każdym tytule. Twórca Only One, niejaki Ernest Szoka wyszedł z założenia, że nie będzie pracował nad elementem niepotrzebnym, który na dodatek mógłby być mizernie oceniany zarówno przez graczy jak i recenzentów z całego świata. I chwała mu za to.
Only One to gra trójwymiarowa jaką oglądamy z kamery ulokowanej w rzucie izometrycznym. Umiejscowienie to nadaje się idealnie do gatunku slasherów, ponieważ pozwala dostrzec zarówno wszelkie niebezpieczeństwa, jak i ewentualne bogactwa czekające na bohatera. Mówiąc wprost: nic nie umknie naszej uwadze, bowiem całą mapę i wszystko na niej mamy w zasięgu wzroku przez cały czas.
Slasher to specyficzny gatunek, gdyż cała rozgrywka opiera się na eliminowaniu napierających hord przeciwników, rozwijaniu poszczególnych atrybutów własnego herosa i wykonywaniu tych samych czynności przez większość zabawy. Only One niczego nie rewolucjonizuje, ale dzięki temu otrzymujemy mechanikę kochaną przez miliony graczy na całym świecie. Na ekranie urządzenia mobilnego z zaimplementowanym systemem operacyjnym iOS widzimy bliżej nieokreślonego bohatera dzierżącego klingę swoich dłoniach. Przy jej pomocy będzie neutralizował kolejne fale przeciwników pojawiających się wokół niego. Pierwsze poziomy są stosunkowo łatwe do przejścia – o ile opanujemy specyficzny system sterowania. Oponenci „wrzucani” są na mapę w pewnych, ustalonych przez producenta odstępach czasu. Jeżeli jesteśmy sprawni to powinniśmy wyczyścić arenę sprawie i bez najmniejszych problemów. Nieco gorzej robi się w późniejszych etapach rozgrywki, bowiem adwersarzy jest naprawdę bardzo wiele; są zróżnicowani, atakują nas nieustannie – różnymi umiejętnościami specjalnymi. Stopień trudności wzrasta niesamowicie, ale dla mnie była to niezaprzeczalna zaleta, która sprawiała, że po śmierci protegowanego pragnąłem zagrać ponowie, i jeszcze raz.
Do naszej dyspozycji oddano piętnaście atrybutów do ulepszenia. Są to ataki ofensywne, defensywne i umiejętności zwiększające poszczególne cechy protagonisty. Statystyki podnosimy uiszczając pewną sumę wirtualnej waluty, którą zdobywamy za eliminowanie przeciwników. Po pokonaniu każdego wypadają monety – raz więcej, a raz mniej. Osiągnięcie wartości maksymalnej we wszystkich dostępnych drogach jest zadaniem długim i wymagającym, ponieważ żaden adwersarz nie obdarowuje nas przesadnie wysoką ilością pieniędzy. Niemniej jednak nasz heros musi być potężny bo inaczej szybko pożegna się z życiem.
Piętnaście umiejętności to całkiem sporo, ale tak naprawdę mile widzianych byłoby jeszcze kilka. Dlaczego? Ponieważ rozgrywka jest monotonna i na dłuższą metę po prostu nuży. Nie znaczy to jednak, że przestałem grać – przeciwnie. Nawet mimo znudzenia uruchamiałem omawiany tytuł po raz kolejny, kolejny i kolejny, ponieważ chciałem zostać królem areny.
Mogło być lepiej…
Nie jest dobrze w kwestiach technicznych. Grafika nie spełnia standardów mobilnych – jest brzydka, nieatrakcyjna, monotonna. Paleta barw została niesamowicie okrojona, przez co wszystko na ekranie ma raptem kilka odcieni. Każdy element sprawia wrażenie wyraźnie przybladłego. Identycznie jest z wszelkimi efektami specjalnymi – niby tu są, ale tak naprawdę nie ma czego podziwiać. Ścieżka dźwiękowa to jeden utwór skomponowany specjalnie na potrzeby Only One. Niestety również nie mogę napisać o nim czegokolwiek pozytywnego. Jest i tyle.
System sterowania oparty jest o wirtualną gałkę i przyciski ulokowane na ekranie dotykowym. O ile te drugie reagują na wydawane przez gracza polecenia błyskawicznie, o tyle gałka jest strasznie toporna. Dzięki temu nasz protegowany porusza się ociężale co skutecznie utrudnia poruszanie się po mapie.
Podsumowanie i ocena
Jak mógłbym podsumować Only One? Z jednej strony jest to udany produkt, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, iż został stworzony wyłącznie przez jednego człowieka. Za darmo otrzymujemy długą kampanię dla pojedynczego gracza, która jest naprawdę wymagająca. Gracz musi wykazać się umiejętnością sprawnego eliminowania przeciwników – a nie jest to proste. Musicie wierzyć mi na słowo, że frajda z zabawy w Only One jest niesamowita.
Patrząc obiektywnie należy wspomnieć o beznadziejnej grafice, słabym dźwięku i ociężałym systemie sterowania. Jeżeli zależy Wam przede wszystkim na tych aspektach to zdecydowanie odradzam. Jeśli jednak chcecie poczuć się jak prawdziwy heros bez względu na jakość oprawy audio-wizualnej – jak najbardziej polecam.
Only One znajdziecie w sklepie App Store.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.