Wielu graczy często narzeka, że na urządzenia mobilne często trafiają konwersje starych gier z pecetów czy konsol. A ja tam nie mam nic przeciwko takiej sytuacji.
Nie da się ukryć, że proceder przenoszenia klasycznych tytułów znanych miłośnikom wirtualnej rozgrywki z pecetów czy konsol w ostatnich latach zdecydowanie przybrał na sile. Po kilku udanych produkcjach twórcy wyczuli, że wielu graczy nadal kieruje się nostalgią i zdecydowanie chętnie wraca do klasycznych tytułów, oferujących wciąż żyjące wspomnienia i, bardzo często, ogromny ładunek grywalności. Dziś to już praktycznie codzienność – w ofercie Google Play czy App Store regularnie lądują produkcje z dopiskiem „HD” lub „Remastered”, co jednoznacznie przywodzi na myśl gry, które znamy z innych platform. Ale czy na pewno mamy na co narzekać?
Ot, popatrzmy na nasze wczorajsze zestawienie najlepszych gier RPG dostępnych na Androida – wśród 10 wyselekcjonowanych przez nas tytułów aż 6 to produkcje, które zostały w sposób absolutnie mistrzowski przeniesione na nasze tablety czy smartfony z konsol i pecetów. I powiedzmy sobie szczerze: kto w dzisiejszych czasach odpaliłby np. Baldur’s Gate II w oryginalnej postaci? Poza fanatykami tego tytułu tak naprawdę zrobiliby to tylko i wyłącznie nieliczni gracze. To bowiem w wersji końca XX wieku gra naprawdę mocno nieprzystępna pod względem wizualnym, także biorąc pod uwagę współczesne standardy graficzne nawet w produkcjach trafiających bezpośrednio na Androida. A przecież wielu graczy nie miało jeszcze okazji zagłębić się we wspaniałą historię zaprezentowaną prze Black Isle z jednego prostego powodu – w dniu premiery albo nie mieli oni komputerów, albo byli oni po prostu za młodzi.
Takie „ulepszone wersje” czy też „remake’i” dają szansę poznać prawdziwe klasyki, które w odmiennej sytuacji zapewne znalazłyby się już dawno w komputerowych odmętach zapomnienia. A przecież by zaprezentować klasyczne produkcje sprzed lat nowej publice nie trzeba aż tak wiele – owszem, poprawa oprawy wizualnej, optymalizacja kodu gry czy dostosowanie interfejsu do możliwości ekranów dotykowych z pewnością nie należy do najłatwiejszych rzeczy, ale jest to zdecydowanie prostsze niż stworzenie całej gry od nowa. A o tym, że przykładowo w gatunku RPG nie jest to takie łatwe, najdobitniej pokazuje wspomniane już wczorajsze zestawienie.
Nie mówię, że w tej chwili ofertę Google Play czy App Store powinny zalewać tylko i wyłącznie remake’i hitów sprzed lat – co to, to nie. Na rynku przecież cały czas jest miejsce dla produkcji oryginalnych i przede wszystkim nowych, co potwierdza chociażby nasz zestaw najbardziej oczekiwanych gier ukazujących się w październiku, gdzie przygniatająca większość aplikacji to całkowicie nowe produkty. Jestem jednak zdania, że jedno absolutnie nie wyklucza drugiego. Co by dużo nie mówić, w wielu przypadkach takich gier jak 10 czy 15 lat temu już po prostu się nie robi. Udane (z podwójnym podkreśleniem tego słowa) konwersje zawsze znajdą swoje grono amatorów – zarówno tych, którzy o danych tytułach „coś tam kiedyś słyszeli”, ale nie mieli jeszcze okazji w nie zagrać, jak i starych wyjadaczy, chętnie powracających do swoich dziecięcych lat i beztroskich podróży po świetnie wykreowanych, przepastnych światach fantasy.
Nadzieję na zmianę nurtu robienia gier coraz prostszych rzecz jasna dają różnego rodzaju serwisy crowdfundingowe, ale zanim zaleje nas cała masa ambitnych produkcji współfinansowanych przez graczy, to naprawdę sporo wody w Wiśle zdąży jeszcze upłynąć. Na razie cieszmy się, że wspaniałe produkcje sprzed lat przeżywają swój wielki renesans. Wiele z nich po prostu na to zasługuje.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.