Twórcy gier mobilnych zaskakiwali nas już wielokrotnie, zupełnie zmieniając koncepcję rozgrywki w popularnych i bardzo lubianych przez graczy tytułach. Czy ktoś jednak spodziewał się, że w Driverze samochody zostaną zastąpione przez motorówki? Pora sprawdzić, czy był to strzał w dziesiątkę, czy też niezbyt udany eksperyment.
Wideorecenzja Driver Speedboat Paradise
John Tanner na uboczu
Już od samego początku nowemu Driverowi towarzyszył szereg emocji – pomijając totalnie zaskakującą zmianę konwencji wielu graczy dziwiło się, że produkcja Ubisoftu trafi tylko i wyłącznie na urządzenia mobilne. Cóż, znak czasów – tak naprawdę jednak wszystkie te zmiany w Speedboat Paradise spokojnie się bronią. Szkoda tylko, iż wszystko koncertowo „kładzie” – powtarzam to już jak mantrę – chciwość twórców, którzy pod szyldem darmowej produkcji umieścili prawdziwą maszynkę do wyciskania pieniędzy.
Zanim jednak zaczniemy znęcać się nad twórcami za ich chciwość, skupimy się na tym, co produkcja ma nam do zaoferowania – a wbrew pozorom jest tego naprawdę całkiem sporo. W grze wcielamy się w młodego, bliżej niezidentyfikowanego motorowodniaka, który działa na usługach znanego wszystkim fanom serii Johna Tannera. Naszym zadaniem jest przeniknięcie do wewnątrz szajki przestępczej dokonującej zuchwałych przestępstw właśnie z wykorzystaniem motorówek, a następnie rozpracowanie kolejnych przestępców i wydanie ich wymiarowi sprawiedliwości. Dokonujemy tego rzecz jasna poprzez kolejne zwycięstwa w wyścigach organizowanych na wodach popularnych kurortów – w trakcie swojej walki z rzezimieszkami zwiedzimy między innymi Bahamy, Palm Beach czy Miami.
W sumie twórcy przygotowali dla nas kilkadziesiąt wyścigów dzielących się na kilka typów. Zdecydowana większość z nich to konieczność rozegrania dwóch lub większej ilości okrążeń na malowniczo usytuowanych torach. Nie brak jednak również innych zawodów – co jakiś czas weźmiemy udział w tzw. dragu, w którym płyniemy naprzód starając się wyprzedzić zawodników za pomocą odpowiedniej zmiany biegów i wykorzystania maksymalnego przyspieszenia. Staniemy również oko w oko z policją, próbując swoich sił w eliminacji, w trakcie której co jakiś czas ze stawki odpadał będzie kolejny motorowodniak. Choć zajęcie pierwszego miejsca w każdym z wyścigów jest rzecz jasna istotne, to konieczne staje się również wypełnienie innych celów, za które otrzymujemy gwiazdki pozwalające na odblokowanie kolejnych wyścigów. Do naszych zadań dochodzi więc np. konieczność jednorazowego wykorzystania ładunku nitro przez pięć sekund czy wykonanie trzech powietrznych ewolucji.
Twórcom udało się przygotować w miarę łatwy do opanowania model jazdy, który łączy elementy zręcznościowe i symulacyjne. Motorówki prowadzi się pewnie, choć podczas skręcania czuć, że mamy do czynienia z szybkimi, ale i dość sporymi pod względem gabarytów konstrukcjami. Na styl jazdy wydatny wpływ mają fale, które bardzo często kontrują kierunek pływu i mocno nas spowalniają.
Wszelkim trudnościom możemy jednak przeciwstawić się za pomocą ładunku nitro, które możemy zdobyć za szybko przejechany odcinek, wyprzedzenie czy też łapiąc specjalne dodatki podczas wyskoku w górę na usytuowanych na trasie hopach. Dodatkowo nagradzane są również powietrzne ewolucje, które wykonujemy bardzo prosto za pomocą ślizgu palcem po ekranie w wybranym kierunku.
Części się nie posypią
Szkoda, że twórcy nie zdecydowali się na zaimplementowanie nawet niezbyt inwazyjnego modelu zniszczeń, bo trzeba przyznać, że nasi przeciwnicy nie stronią od kontaktu fizycznego z naszą motorówką. Rywale raz po raz bezceremonialnie uderzają w nasz pojazd, nieco wytrącając nas z dobrego rytmu jazdy. My rzecz jasna możemy bardzo szybko odpowiedzieć, ale tylko podczas wykorzystywania zgromadzonego ładunku nitro, gdyż tylko wtedy możemy na chwileczkę wyeliminować naszych przeciwników z rywalizacji. Poza tym pozostają nam już tylko wodne przepychanki.
W grze znajdziemy kilka różnych modelów motorówek – różnią się one nie tylko osiągami i wyglądem, ale i właściwościami które sprawiają, iż nadają się one do wykorzystania tylko w poszczególnych typach wyścigów. Rzecz jasna nasze pojazdy możemy potem swobodnie rozbudowywać – jest to naprawdę konieczne by utrzymać się w stawce, a punkt krytyczny osiągamy wtedy, gdy na prostej wyprzedza nas cała stawka innych motorówek.
Ubisoft równie mocno zadbał także o rozbudowanie elementów pozawyścigowych – bardzo istotne w kontekście rozwoju naszej postaci staje się również zadbanie o to, byśmy byli popularni wśród fanów i poważani w motorowodniackim światku. Do tego celu posłużą nam różnorodne udogodnienia, które możemy zakupić w trakcie gry – będą to zarówno modne ubrania i gadżety, jak również meble, dodatki wyścigowe czy nawet rezydencje, w których zamieszkamy. Istotne są również kontakty ze sponsorami, dzięki którym możemy powiększać stan posiadania naszego sejfu.
Wizualnie Driver potrafi zachwycić, ale też momentami mocno rozczarować. Trzeba przyznać, że widoki spotykane w grze mogą zrobić wrażenie – pływając po wodach Miami czy Palm Beach uderzy w nas ostre, palące słońce, a na ekran padną wodne kałuże. Na zbliżeniach jednak niektóre tekstury potrafią jednak epatować okropną pikselozą. Pod tym względem „motorówkowy raj” jest momentami mocno nierówny.
Brudne pieniądze wyprane w oceanie
Podstawową walutą wykorzystywaną w trakcie rozgrywki są sztabki złota oraz pieniądze, ale ich wada – jak w codziennym życiu – jest jedna: prędzej czy później ich zapasy kiedyś się kończą. O ile w normalnym życiu co miesiąc przychodzi dzień, w którym te zapasy są uzupełniane, tak tutaj raczej nie możemy liczyć na to, że do naszej dyspozycji nagle trafią bonusy. Problem pojawia się także wówczas, gdy brakuje nam gotówki, gdyż tempo jej odnawiania jest zdecydowanie zbyt niskie. Na horyzoncie pojawia się również trzeci problem, którym jest paliwo potrzebne do wystartowania – jeśli zabraknie nam kilku kanistrów to, pardon, zostajemy w porcie. Ropę możemy kupić rzecz jasna za gotówkę lub złoto, a jeśli ich zabraknie to w każdej chwili możemy udać się do sklepiku wbudowanego w grę.
Tam znajdziemy zaś płatne już realną gotówką pakieciki, a ich ceny są – literalnie rzecz ujmując po prostu absurdalne. O ile kwotę około 20 złotych za najmniejszy z nich można jeszcze zaakceptować, tak ceny sięgające nawet PIĘCIUSET złotych mógł zaproponować tylko i wyłącznie szaleniec. Momentalnie przypominają się przypadki Dungeon Keepera czy RollerCoaster Tycoon 4 – a najgorsze jest to, że prędzej czy później, chcąc dalej pogrywać w Drivera, będziemy musieli po te dodatki po prostu sięgnąć. Jeśli panowie z Ubisoftu nie wiedzą, gdzie leży granica w tym temacie to podpowiem, że tym razem została bardzo mocno przekroczona, i jest to raczej mocno dyplomatyczne stwierdzenie.
Szkoda, że francuski potentat wypuszczając mobilnego Drivera po raz kolejny zdecydował się na polowanie na niebotyczne sumy pieniędzy wyciskane od graczy. Speedboat Paradise to naprawdę przyjemna produkcja z niezłym modelem jazdy i wieloma ciekawymi opcjami, ale sposób, w jaki twórcy utrudniają nam grę jest po prostu skandaliczny. Za pięćset złotych kupimy z 40-50 dobrej klasy płatnych produkcji albo całkiem niezłego tableta – wydawanie takiej ilości gotówki na wirtualne paliwo i sztabki złota byłoby – dla mnie przynajmniej – po prostu przejawem głupoty. Nowy Driver nadaje się do pogrania ale tylko przez jakiś czas – płacić za ten tytuł po prostu nie warto, na dodatek tak absurdalnie dużo.
Gra Driver Speedboat Paradise dostępna jest „za darmo” na wiodących platformach: Apple AppStore i Google Play.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.