Na konferencji Apple ogłoszono aktualizację aplikacji iLife dla iOS i OS X – akurat przy okazji premier iOS7 i OS X Mavericks.
Aplikacje wchodzące w skład iLife, czyli iPhoto, iMovie i Garageband zostaną odświeżone w nowej szacie graficznej. W szczególności ucieszą się osoby korzystające z nich na OS X – nie dostały one przecież aplikacji już przez dłuższą chwilę.
Nowa odsłona aplikacji wprowadza przede wszystkim obsługę chmury Apple, iCloud. W praktyce wiązało się będzie to z możliwością zapisu w chmurze projektów ze wszystkich trzech programów z dostępem z każdego miejsca, za pomocą iPhone’a, iPada, MacBooka, a nawet Apple TV.
Nowy design przede wszystkim nawiąże do iOS 7. Jego użytkownicy będą więc zadowoleni z kolejnych aplikacji komponujących się z systemem, tym bardziej, że nowy pakiet iLife będzie pracować szybciej i wydajniej ze względu na wykorzystywanie nowości z OS X Mavericks i iOS 7.
Największą aktualizację odnotuje prawdopodobnie Garageband. Aplikacja na iPhone’a wspierać teraz będzie 16 ścieżek dźwiękowych, posiadacze najnowszego 5S lub iPada z 64-bitowym procesorem „obsłużą” 32 ślady. Wersja z OS X natomiast wyposażona zostanie w nową bibliotekę dźwięków, ale największe wrażenie robi tutaj funkcja Drummer. Wewnątrz niej znajdziemy kilku perkusistów – Kyle, Logan, Anders, Jesse, Max, Nicki, Aiden i Gavin to wirtualni perkusiści, z których każdy cechuje się innym stylem gry. Pisząc słowa „wirtualni perkusiści” mam na myśli program, który według pewnego algorytmu jest w stanie grać równo z muzykiem, zapewniając wrażenia podobne do gry z prawdziwym perkusistą. Więcej perkusistów pojawić ma się w późniejszym czasie, ale już za dodatkową opłatą.
Pokaz perkusistów na konferencji przebiegł bardzo dobrze, ale z oceną należałoby się wstrzymać do pierwszych recenzji. Nie jest to oczywiście niemożliwe, sam Pat Metheny posiada przecieżcały zespół instrumentów, które graja w ten sposób, nie wiadomo jednak jak funkcja ta wyszła programistom z Cupertino.
iMovie został za to kompletnie przeprojektowany pod iOS 7. Na konferencji padły również takie słowa, jak wbudowanie w aplikację mobilną „efektów klasy komputerów stacjonarnych.” Co to może oznaczać? Najwidoczniej chodzi o dodanie funkcji przyspieszania i spowalniania wideo, a także opcje obrazu w obrazie – szczególne zastosowanie znajdzie to zapewne na wszystkich urządzeniach z układem A7. Zrezygnowano za to z denerwującego kreatora, który wymagał tworzenia nowego projektu za każdym razem, kiedy chcieliśmy edytować film na komórce – teraz zaczniesz dokładnie tam, gdzie skończyłeś.
Komputerowa wersja programu doda natomiast funkcję kina, która zbiera wszystkie filmy z iMovie i pozwala na ich ciągłe odtwarzanie z poziomu aplikacji. Pojawi się także wsparcie dla iCloud, dzięki któremu obejrzymy filmy na wszystkich urządzeniach – także Apple TV.
Na koniec zmiany w iPhoto. Objęły one głównie stronę wizualną, ale dodano także możliwość tworzenia albumów, które wcześniej tworzyliśmy jedynie na Makach. Nie chodzi tutaj oczywiście tylko i wyłącznie o zakładanie albumów wewnątrz aplikacji, ale możemy z jej poziomu zamówić także prawdziwy album w formacie książki.
Odświeżony pakiet iLife był tylko kwestią czasu – jest to przecież jeden z tych elementów systemów Apple, który przyciąga wielu klientów nie będących wcześniej fanami marki, szczególnie jeśli chodzi o Garageband. Wprowadzenie szeregu usprawnień dla nowych urządzeń o 64-bitowej architekturze wydaje się naturalną koleją rzeczy, a sprawna współpraca między urządzeniami w chmurze to coś, czego iLife od dłuższego czasu potrzebował.
Aha, zapomniałbym o najważniejszym. Nowy pakiet iLife dostępny będzie za darmo dla klientów, którzy kupią nowy sprzęt na iOS 7 i OS X Mavericks. Aktualni posiadacze powyższych aplikacji mogą je zaktualizować, oczywiście bez dodatkowych opłat. Aktualizacja pojawić ma się już dziś.
Źródło: Apple
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.