Często zastanawiam się, gdzie twórcy widzą granice kombinowania przy starych, sprawdzonych już gatunkach. Po raz kolejny dochodzę do wniosku, że takowej granicy chyba jednak nie ma.
Pretekstem do tej niezwykle smutnej konstatacji jest premiera Magic the Gathering: Puzzle Quest, czyli najnowszej odsłony niezwykle popularnej karcianki osadzonej w klasycznych już realiach jednego z najbardziej znanych systemów role-playing fantasy opartego właśnie na zabawie taliami kart. Tak naprawdę chyba każdy, nawet nie obeznany z klasyką karcianek wie, co to Magic the Gathering i dlaczego jest to aż tak popularne i do czasu, kiedy do głosu nie dopuszczono kolejnych twórców gier mobilnych, wszystko wyglądało tak, jak powinno. Talia kart, świetna przygoda i kapitalna zabawa – to są wartości gwarantowane przez ten świetny system.
Niestety, niekoniecznie w wydaniu mobilnym. Otóż okazuje się, że podtytuł „Puzzle Quest” wcale nie jest tutaj dodany przypadkowo – to bowiem oznacza, iż mamy tutaj do czynienia nie tylko (a nawet – przede wszystkim nie) z karcianką, ale z prymitywną grą z gatunku match-3, który przez wielu zdążył już zostać totalnie znienawidzony. O wątpliwym fenomenie tychże gier napisano już całe epopeje, pytanie natomiast brzmi – dlaczego ten słaby do bólu pomysł na rozgrywkę znajduje zastosowanie w tak wielu przeróżnych tytułach, skoro jest po prostu mocno nieszanowany przez fanów zabawy na smartfonach i tabletach?
Niestety, nie potrafię znaleźć w tym wypadku logicznego wytłumaczenia. Z Magic the Gathering niestety zaczyna się dziać to, co dzieje się z wieloma podobnymi markami rządzącymi na poletku tradycyjnych, stołowych RPG-ów oraz karcianek osadzonych w realiach fantasy. Ostatnio wspominałem przykład Warhammera i niestety wygląda na to, że jabłko pada niedaleko od jabłoni. To smutne, bo jeszcze kilka lat temu byłoby nie do pomyślenia, że tak zasłużone dla rozwoju tej inteligentnej formy rozrywki marki zostaną wykorzystane w tak kontrowersyjnych kierunkach. Cóż z tego, że nowe mobilne Magic the Gathering zawiera elementy charakterystyczne dla podwalin tej serii, skoro są one przykryte przez słabo wykonane inne elementy?
I to niestety trend, który raczej wcale nie zamierza się zatrzymywać – Ci, którzy pamiętają zabawy z Magic The Gathering, Warhammerem czy Dungeons & Dragons sprzed kilkunastu lat patrząc na to, co aktualnie wyprawia się na tym polu, prędzej się załamią aniżeli przyklasną rozwiązaniom stosowanym przez twórców gier mobilnych. To naprawdę dziwne i smutne, że kosztem trafienia do jak największej ilości osób szarga się dobre imię szanowanych klasyków, kojarzonych z kapitalną, niesamowicie rozwijającą zabawą.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.