Z czym większości graczy kojarzy się Hitman? Z kodem kreskowym na potylicy, przebraniami i bezwzględnymi egzekucjami. A Lara Croft? Ze starożytnymi komnatami, dziwacznymi stworzeniami stającymi na jej drodze oraz okazałych rozmiarów biustem. Hitman GO i Lara Croft GO mocno zmieniły to postrzeganie i to z dobrym skutkiem.
Szczerze powiedziawszy po pierwszych zapowiedziach Hitmana GO na smartfony i tablety odniosłem wrażenie, że w powodzenie tego projektu wierzą tylko i wyłącznie twórcy z japońskiego Square Enix. Fala komentarzy, jaka pojawiła się w sieci po ujawnieniu gry, mówiła wprost – dlaczego rasową grę taktyczną i świetną strzelaninę przekształca się w grę logiczną rozgrywającą się w całkiem osobliwych klimatach. Mając w pamięci dynamiczne wymiany ognia z Codename 47 czy też wyrafinowane i wysmakowane akcje z Absolution bardzo dziwnie patrzyło się bezwzględnego zabójcę z kodem kreskowym na potylicy, który jest bohaterem gry logicznej. Ot, tak jakby wrzucić Mario do gry strategicznej w roli generała.
Pomysł jednak trafił – Hitman GO okazał się być absolutnie mobilną rewelacją. Mimo iż hardkorowi gracze mocno dawali do zrozumienia, że nawet nie mają ochoty spoglądać na ten tytuł, to finalnie okazało się, że przygody Agenta 47 w wersji mobilnej okazały się być kasowym hitem. Graczy skusiła przede wszystkim przemyślana i prosta do opanowania mechanika rozgrywki – choć tytuł nie należał do najtańszych, to kolejne promocje pozwoliły zaznajomić się z tą produkcją całej rzeszy posiadaczy tabletów i smartfonów. Prosty pomysł i świetne wykonanie wystarczyło, by na moment wszyscy zapomnieli o pasjonujących strzelaninach i wymyślnych sposobach bezpośredniego likwidowania przeciwników, a skupili się na spokojnym planowaniu kolejnych ruchów w ciekawej grze logicznej.
Jak to często bywa w tej branży, twórcy poszli za ciosem i zaserwowali nam Lara Croft GO, czyli de facto ten sam pomysł, choć w nieco innych realiach. Ponownie okazało się, że model ciekawie skonstruowanej gry logicznej w praktyce sprawdza się naprawdę nieprzeciętnie. Dostaliśmy bowiem do swoich rąk grę, która potrafi wciągnąć na kilka godzin, serwując bardzo prostą, ale wymagającą logicznego myślenia mechanikę zabawy, w której pociągamy za dźwignie, przewidujemy kolejne ruchy zwierząt napotykanych na drodze czy też likwidujemy przeciwników, korzystając z różnorodnych, bardzo zmyślnych sposobów. Słowem – w nowej rzeczywistości odnalazła się także słynna „Pani Archeolog”.
Sukcesy tych dwóch produkcji jasno wskazują na fakt, iż to z pewnością nie koniec procederu diametralnej zmiany stylistyki popularnych marek na potrzeby urządzeń mobilnych. Zresztą, nie mam nic przeciwko takiemu stanowi rzeczy – w końcu zyskujemy na tym głównie my, gracze, dostając do rąk prawdziwe mobilne perełki. Co prawda średnio zapatruję się na zrobienie strategii w świecie Jamesa Bonda, ale może znów się pomylę i dostaniemy naprawdę całkiem niezłą produkcję?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.