W grach typu Tower Defense raczej trudno spodziewać się rewolucji, czy wymyślenia wszystkiego od nowa, ze względu na charakterystyczną specyfikę tegoż gatunku. Natomiast jest tu jeszcze miejsce na zmiany, poprawki czy inne elementy, które zapewniają powiew świeżości. Właśnie w ten sposób prezentuje się Tiny Guardians, modyfikując znany już schemat.
Skrótem, czyli wideorecenzja Tiny Guardians
W drodze do mistrza
Główną postacią w grze jest młoda czarodziejka Lunalie, choć nie można powiedzieć, że to ona jest punktem centralnym. Krótkie, obrazkowe opowiadanie przedstawione po wejściu do gry wprowadza nas w minimalistyczną fabułę, gdzie prawdopodobnie uprowadzono nauczyciela naszej bohaterki a ona, używając magicznych kart do przyzywania sojuszników, postanawia wyruszyć w karkołomną podróż.
Jak wspomniałem, Lunalie jest tylko pośredniczką w całej naszej zabawie. To ona dysponuje magicznymi zdolnościami przyzywania kompanów do pomocy i to właśnie nimi będziemy się głównie posługiwać. Służą oni swoim orężem aby bronić naszej czarodziejki przed chmarą nacierających stworzeń. I tak mamy do dyspozycji cztery główne klasy postaci. Jest to wojownik, który posiada dużo punktów życia i ściąga na siebie przeciwników, dystansowiec posiadający łuk lub kuszę wspierając nas z bezpiecznej pozycji, magowie, którzy posiadają zdolności kontrolujące tłum oraz czary raniące kilku przeciwników na danym obszarze, oraz podstępnych łotrzyków, którzy wpadają niezauważeni do walki, zadają kilka krytycznych obrażeń, uciekają spowici w cieniu i ranią z daleka shurikenami.
Nie są to jednak wszystkie sposoby na jakie możemy skrzywdzić naszych oponentów. Sama Lunalie posiada trzy czary, które co jakiś czas możemy rzucić. Jest to kolejno leczenie obszarowe, asteroida spadająca na naszych wrogów, oraz pułapka, która rani wrogów jeśli znajdą się na jej obszarze.
Nie trzeba koła na nowo wymyślać
Sami twórcy określają tę grę jako „obrona wieży bez wieży” i nie można powiedzieć, że jest to bezzasadne stwierdzenie. Bronimy tutaj wcześniej wspomnianej czarodziejki i właściwie nie mamy wpływu na to, w jaki sposób się ona porusza. Natomiast jesteśmy w stanie sterować przywołanymi sojusznikami wskazując im miejsce, gdzie mają się udać. Jest to właściwie klucz od zwycięstwa. Pozycjonowanie naszych sprzymierzeńców jest niezwykle ważne – musimy odpowiednio wcześnie reagować, jeśli czarodziej czy łucznik są atakowani, gdyż bardzo szybko giną, w przeciwieństwie do postaci przeznaczonych do obrony i przyjmowania na siebie uderzeń. Niestety, sztuczna inteligencja naszych postaci czasem bardziej przeszkadzała niż pomagała – zwykle łucznicy od razu ruszali na przeciwników i przez cały czas trzeba ich było odciągać w drugą stronę, a wojownicy zostawali z tyłu dość leniwie ściągając na siebie zagrożenie.
Zbyt wolna interwencja może bardzo szybko spowodować utratę głównego źródła obrażeń i przegrany poziom, dlatego przeciwnicy pojawiający się z różnych stron nie pozwolą nam się nudzić i nie zaznamy sytuacji, gdzie poziom „przechodzi się sam”. Na szczęście nawet gdy jeden z „naszych” zginie, w trybie fabularnym zamienia się w ducha, regeneruje życie (można też pomóc czarem leczącym) i wraca do walki. Od razu zaznaczę, że przy 5,7 cala w Note 3 czasem miałem problemy z trafieniem w odpowiednią postać i szybką zmianę jej pozycji bo zasłaniała ją inna tekstura, co nieraz potrafiło zdenerwować.
Planuj wcześniej a będzie łatwiej
Równie istotnym elementem naszej taktyki jest odpowiedni dobór kompanów w podróży. Spośród ośmiu domyślnie dostępnych postaci musimy dobrać pięć, które będziemy mogli przyzwać w trakcie trwania naszych zmagań. Ważne jest odpowiednie wyważenie obrażeń dystansowych, w walce wręcz oraz obrony czy nawet rozważenie zabrania ze sobą uzdrowiciela, biorąc pod uwagę, że każde monstrum jest podatne na inny rodzaj obrażeń. Z lewej strony ekranu ukazują się informacje na temat nowo spotykanych kreatur, ich zdolności i słabości, abyśmy mogli skuteczniej zaplanować przebieg walki. W trakcie batalii, możemy ulepszać naszych bohaterów za punkty uzyskane za zabójstwa potworów. Zyskają oni nowe umiejętności, zwiększą się ich obrażenia oraz liczba punktów życia.
Każdy poziom oceniany jest do czterech gwiazdek, w zależności od wybranego poziomu trudności a zdobyte gwiazdki wymieniać możemy na ulepszenia czterech, wcześniej wspomnianych kategorii klas oraz na ulepszenia czarów rzucanych przez Lunalie. Po przejściu wszystkich poziomów i skończeniu fabuły, odblokujemy tryb wyzwań gdzie na przykład postać która zginie, nie może być już wskrzeszona, lub nie można ulepszyć żadnej postaci powyżej ustalonego poziomu. Za ukończenie tych wyzwań zdobywamy monety, za które kupimy nowe postaci, posiadające inne zdolności, które pomogą nam w lepszy sposób rozprawiać się z przeciwnikami. Cztery z ośmiu możliwych do odblokowania dostępne jest niestety tylko w przypadku kupna za realną gotówkę.
Kolorowo i klimatycznie
Co prawda nie jest to unikatowa produkcja pod względem graficznym, natomiast wesoła kreska jaką wykonano całą produkcję wywołuje uśmiech na twarzy i przywołuje same pozytywne skojarzenia. Wykonanie postaci, otoczenia, wysoka szczegółowość i dobre dopracowanie całości również zasługuje na uwagę. Każdy poziom wygląda inaczej i każdy kolejny jest coraz bardziej mroczny. Klimat potęguje muzyka, która jest również inna dla każdego poziomu, dopasowana do otoczenia i pod tym względem również trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia.
Podsumowanie i ocena
Mimo kolorowej otoczki, która na pierwszy rzut oka może wydawać się nieco dziecinna, gra prezentuje się bardzo uniwersalnie i powinna przypasować większości osób. Szczególnie, że jej wykonanie jest na bardzo wysokim poziomie. Tytuł można ukończyć bardzo szybko, przepływając po kolejnych poziomach w trybie łatwym, ale zbieranie wszystkich gwiazdek, osiągnięć i monet potrwa już dużo dłużej a również może sprawiać frajdę. Gra nie jest tania, gdyż kosztuje kilkanaście złotych, zarówno na iTunes jak i w sklepie Google Play, jednak osoby szukające na prawdę świetnie wykonanej gry czy fani gatunku Tower Defense tytułu po prostu nie mogą pominąć.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
nie uwierzycie dużo nie gram a o Kingdom Rush nie słyszałem
ze swojej strony polecam DWA geniusze dla mnie
Defense Grid na PC
i Vector Tower Defence we fleszu
polećcie coś lepszego bo nie ma w co grac 🙂
Jakoś nie mogę się do niczego przekonać w tym gatunku, odkąd zagralem w KR;)
Jest w tym trochę prawdy. Kingdom Rush jest „liderem w branży”, ale ile można grać w jedno i to samo :). Tiny Guardians stoi na bardzo wysokim poziomie i jak już pisałem, polecam wszystkim a fanom gatunku szczególnie, bo choć nie ma tu fajerwerków to gra jest po prostu dobra. 🙂
Kingdom Rush i dlugo nic