Strategia w czasie rzeczywistym, zawierająca międzygalaktyczne podróże, walki statków kosmicznych, element rozwoju postaci oraz liczne rasy kosmitów wszelakiej maści o niekoniecznie przyjaznym nastawieniu do ludzi. Na papierze Star Command wygląda bardzo obiecująco, jak jednak tytuł ten wypada w praktyce?
Skrótem, czyli wideorecenzja Star Command
Mały krok dla człowieka
Star Command to gra strategiczna w czasie rzeczywistym – cała produkcja osadzona jest w odległej przyszłości, a my wcielamy się w kapitana jednego z statków kosmicznych ziemskiej floty. Zabawę rozpoczynamy od wyboru naszego okrętu, co ma niebagatelne znaczenie – im większy statek weźmiemy, tym więcej pomieszczeń będziemy mogli zagospodarować. Następnie rekrutujemy załogę, przypisujemy jej zadania i ruszamy podbijać najciemniejsze zakamarki kosmosu.
Kolejnym krokiem jest dołączenie do ziemskiej floty prowadzonej przez jednego generałów. Będzie on kontaktował się z nami w celu wytyczenia kolejnego miejsca, do którego mamy się udać i wykonać wyznaczone nam zadanie. Przemierzając planety i galaktyki natkniemy się na dziesiątki różnorodnych ras kosmitów – większość z nich jednak nie żywi do nas przyjaznych uczuć. Podczas rozmów z obcymi możemy swobodnie wybrać dowolną opcję dialogową, w większości sytuacji nie ma ona jednak większego przełożenia na to, co stanie się za chwilę – możemy jedynie mniej lub bardziej obrzucić naszego przeciwnika błotem zanim rozpocznie się walka.
Walka i dowodzenie zespołem
Sam system walki został zrobiony w bardzo niecodzienny sposób. Zdarzy się, że jednocześnie będziemy walczyli na dwóch płaszczyznach – nie liczy się tylko to, jak celnie nasze działa ostrzeliwują wrogi statek, lecz również jak dzielna jest nasza załoga, stając do walki przeciwko napastnikom, którym uda się wedrzeć na pokład. Do ofensywy rusza wtedy oddział w czerwonych uniformach, odpowiadający za wszystkie militarne czynności na pokładzie. Wymaga to nie lada opanowania i refleksu. Gdyby tego było mało, strzelanie do wroga to nie tylko kwestia naciśnięcia guziczka i obserwowania dalszych zdarzeń – przed każdym strzałem musimy zagrać w jedną z mini-gier, im lepszy wynik osiągniemy, tym więcej obrażeń zadamy naszemu rywalowi. Sprytne i ciekawe rozwiązanie.
Wraz z postępem fabuły otrzymujemy tak zwane tokeny – żetony za które możemy rozbudowywać nasz statek oraz rekrutować kolejnych członków załogi. W grze występują cztery rodzaje postaci.
Naukowcy (niebieski uniform) pracują w pomieszczeniach medycznych i laboratoriach, dbając o to, aby załoga ucierpiała jak najmniej podczas walk. Technicy(żółty uniform) zajmują się silnikami i polem siłowym dookoła statku, pomagają też w naprawach uszkodzonych części naszego promu. Żołnierze (czerwony uniform) obsługują działka oraz bronią pokładu przed ewentualnym natarciem agresorów. Załoga na mostku obiera natomiast jak najszybszą drogę do celu i informuje nas o wszystkim, co dzieje się wokół statku. Im więcej czasu dany członek załogi pracuje w przypisanym mu pomieszczeniu, tym wykonuje swoje zadanie lepiej, zdobywa doświadczenie oraz punkty umiejętności, które przekładają się na obrażenia, jakość pomocy medycznej i szybkość dokonywanych napraw.
Załoga oczywiście nie tylko siedzi w swoich pokojach, może również czynnie uczestniczyć w krwawych walkach na pokładzie. Żołnierze walczą używając broni plazmowych, medycy ratują poległych, a techniczni dokonują niezbędnych napraw. Jeśli któraś z ścian ulegnie zniszczeniu, próżnia może wyssać naszych przyjaciół, dlatego naprawianie statku na bieżąco jest tak ważne. Niebagatelne znaczenie odgrywa tutaj pomoc medyczna – jeśli któryś z naszych doświadczonych członków załogi polegnie, trzeba będzie w jego miejsce zwerbować żółtodzioba, który na początku będzie jedynie przeszkadzał.
Houston, We’ve Got a Problem.
Fabuła jest ciekawie poprowadzona, wciągająca i pełna zwrotów akcji – kilka zgrzytów pomiędzy rasami uda nam się rozwiązać pokojowo, zdobędziemy paru nowych przyjaciół, zostaniemy też oszukani i zdradzeni. Rozmowy czasem bywają zabawne a czasem nie mają żadnego sensu. Niestety, ten element gry nie jest jedynie niedopracowany – jest wyraźnie nieskończony. Kiedy już uda się nam przebrnąć przez dziesiątki bardzo schematycznych i monotonnych walk, dotrzemy do planety, na której będziemy mogli wymienić nasz obecny statek na inny. Kiedy to zrobimy cała historia rozpocznie się od początku na nieco wyższym poziomie trudności. Nie zaczniemy kompletnie od zera, ponieważ razem z nami na nowy statek przechodzi stara załoga – według mnie jest to tragicznie słabe rozwiązanie problemu z niedokończoną ścieżką fabularną.
Audio i Video
Dużo lepiej jest od strony audiowizualnej – przyjdzie nam podróżować bo pięknie narysowanych grafikach kosmosu i innych lokacji. Autorom udało się całkiem nieźle wpasować w to elementy grafiki pixelowej, z której składają się wszystkie postaci, przyciski oraz same statki kosmiczne. Całość wygląda bardzo schludnie i uprzyjemnia nam rozgrywkę. Muzyka i dźwięki także pasują do kosmicznych realiów gry, co prawda nie powalają na łopatki, ale całkowicie oddają klimat rozgrywki. Szkoda jedynie, że brakuje dubbingu podczas rozmów.
Kilka słów na koniec
Podsumowując wszystko, Star Command to gra z olbrzymim potencjałem i dobrze narysowaną grafiką. Otrzymujemy bardzo nowatorską i interesującą strategię, która spodoba się nie tylko fanom Star Treka i tym podobnych. Niestety, gra jest bardzo schematyczna i monotonna – dostajemy zadanie, lecimy do wyznaczonego nam celu, odbywamy krótki dialog i rozpoczynamy walkę. Tak wygląda 80% wszystkich misji, które zaoferowali nam twórcy. Kolejnym olbrzymim minusem jest fakt, iż gra nie jest jeszcze kompletna: niedokończona fabuła oraz kilka niewykorzystanych elementów rozgrywki sprawiają, iż czujemy ogromny niedosyt.
Oczywiście programiści (zasilani pieniędzmi z kickstartera) stale pracują nad tym projektem – aktualizacje możemy pobrać średnio raz w tygodniu. Jeśli jesteśmy bardzo niecierpliwi, możemy pobrać grę już teraz z Google Play oraz App Store. W mojej opinii warto podejść do sprawy na chłodno, poczekać jeszcze chwilę i nie kupować przysłowiowego kota w worku.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Recenzja tak o rok za pozno?!
Wbrew pozorom wcale nie, pomimo tego że jak sam zauważyłeś, gra jest już jakiś czas dostępna w GooglePlay, dalej jest nieskończona 😉
Dziesiątki ras?? Za dużo powiedziane, bo nawet dziesiątki w tej grze nie znajdziemy! Gdy grałem w tą grę pierwszy raz to myślałem, że to będzie naprawdę udana giera. Miałem nadzieję, że wybór dialogu wplynie trochę na przebieg rozgrywki. A gdzie tam. Niezależnie jaką odpowiedź bądź pytanie wybierzemy rozgrywka potoczy się tak samo. Mało tego, dostaniemy nawet taką samą odpowiedź. Szkoda, bo zapowiadało się naprawdę przyzwoicie. A wyszło jak wyszło, czyli skromnie i strasznie krótko…