Gdy Cartoon Network bierze się za grę, możemy być pewni, że będzie to ładna produkcja, z mnóstwem animacji i sympatycznymi bohaterami. Czy to wystarczy do stworzenia hitu? Sprawdźmy na przykładzie nowej gry zwanej Globlins.
Globlins przetestowałem na tablecie Kiano Elegance 9.7 3G z ekranem o rozdzielczości 1024 x 768 px, 1 GB RAM i 4-rdzeniowym Rockchipem RK3188 o częstotliwości taktowania osiągającej 1,6 GHz. Test urządzenia możecie przeczytać na tabletManiaKu.
Skrótem, czyli wideorecenzja Globlins
Jak w kreskówce
Globliny pojawiły się, po powrocie pewnego astronauty i jego małpy na Ziemi. Te galaretowate stworki wkradają się do ludzkich mózgów i przejmują nad nimi kontrolę. Główny bohater, Booster, i jego dwójka przyjaciół muszą zapobiec inwazji jeszcze w zarodku – zniszczyć galaretowate stworki, które zagnieździły się w umysłach znajomych Boostera.
Globlins to gra rodem z Cartoon Network. Fabuła jest więc opowiadana za pomocą licznych, bajkowych animacji, które wyglądają jakby żywcem wyjęte z ramówki stacji. Dzięki temu, gra może być równie zabawna zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych.
Inwazja obcych
Cartoon Network prezentuje nam grę będącą rozwinięciem pomysłu, który widzieliśmy już wcześniej w raczej niskobudżetowym, ale niesamowicie wciągającym Bubble Blast. Główną siłą tego tytułu była liczba poziomów – monstrualne 10 tysięcy. To, plus całkiem przyjemny gameplay sprawił, że był to swego czasu hit gier logicznych, w który zagrywała się rzesza graczy.
Globlins przejęło podobną mechanikę gry, ale oczywiście zaadaptowaną do własnych potrzeb. Plansze to siatki, na których rozmieszczono tytułowe Globliny. Posiadają one kilka stadiów rozwoju, a wzrastają po kontakcie z kroplą wody. Kiedy osiągną maksymalny rozmiar, kolejna kropla sprawia, że wybuchają. Taka też jest droga do ich kompletnego unicestwienia – musimy wyczyścić z nich całą planszę.
Liczba kropel jest mocno ograniczona i zrobienie tego pojedynczo byłoby po prostu niemożliwe. Potworki, na szczęście, podczas eksplozji strzelają w czterech kierunkach dodatkowymi kroplami. W ten sposób tworzą się reakcje łańcuchowe, które obejmują nawet całą planszę i są w stanie ją wyczyścić po jednym, celnym trafieniu.
Na planszach rozsiano przeróżne przeszkody, jak choćby panele odbijające krople, ale okazuje się, że spotkamy też różne odmiany Globlinów, a nawet będziemy w stanie je mutować. Kończąc rozdział stoczymy z kolei walkę z trudniejszymi bossami.
Łącznie czeka na nas około 75 poziomów, ale twórcy planują jeszcze dodawać kolejne. Są one umieszczone w różnych mózgach, a skoro każdy ma co innego w głowie – każdy jest inny. Zaczniemy od głowy małpy, przez naukowca, kucharkę, psa, aż po kosmonautę, choć znalazł się tutaj też poziom zwany Dino Crisis – zupełnie jak gra sprzed lat. Możemy też dokupić kreator poziomów i stworzyć obraz swojego własnego umysłu.
Jest tu też parę elementów, które denerwują. Weźmy choćby ograniczenie podejść do poziomów. Żeby wejść na poziom, musimy zużyć określoną ilość energii – znowuż kropel. Jeśli nam się skończą – musimy odczekać przynajmniej kilkanaście-kilkadziesiąt minut lub zaprosić znajomych z Facebooka. Nie przepadam za jakąkolwiek formą żebrania na Facebooku, tylko po to, by zyskać jakiś bonus do gry, w którą gram obecnie.
Gadżety i…
… mikropłatności. W grze możemy kupić sobie gadżety, tudzież power-upy, za walutę zdobywaną w grze. Te jednak kosztują tyle, że ograniczymy się raczej do małej liczby, a w dodatku na te najdroższe musimy trochę popracować. Zwolennicy szybkich rozwiązań oczywiście mogą rzucić się do sklepiku z monetami – tam widnieją cztery pakiety, w cenach 6 złotych za najtańszy i ponad 90 złotych za najdroższy pakiet 60 tysięcy monet.
Czy to potrzebne? Kiedy poziomy stają się trudniejsze, a my nie mamy już pomysłu, na pewno przyda się jakaś dodatkowa pomoc, można nawet wydać te 6 zł, ale żeby płacić 90 złotych? W innej grze może by to przeszło, ale tutaj nie ma to najmniejszego sensu.
Grafika i dźwięk
Tutaj nie ma się czego obawiać. Globlins jest kolorowe, w stylu nowych bajek na Cartoon Network, wygląda dobrze i sympatycznie. Umysły naszych przyjaciół posiadają odpowiednie tematy, przez co nie nudzimy się widząc ciągle te same scenerie.
Ścieżka dźwiękowa jest bardziej niż odpowiednia dla tego typu gry. Słyszymy muzykę rodem z bajek, w podobnym klimacie jaki znamy z Cut The Rope. Na pewno jest ona o wiele ciekawsza, niż utwory bez wyrazu, które słyszymy w większości gier logicznych.
Podsumowanie i ocena
Globlins to sympatyczna gra logiczna z ciekawymi poziomami, fajną grafiką i kreskówkami. Można wciągnąć się w ten typ rozgrywki, jednak nasz zapał studzi limit energii do wykorzystania. Jeśli lubicie zagrać w grę raz dziennie, powiedzmy przez 15 minut, możliwe że nie będzie Wam to przeszkadzało, ale jeśli potraficie przyssać się do telefonu na kilka godzin, będziecie raczej rozczarowani.
Pozostaje też nieśmiertelna kwestia mikropłatności, o których można już chyba pisać rozprawki. Czy da się przejść grę nie wydając pieniędzy i nie zapraszając nikogo z Facebooka? Da się, ale zachowując spokój i cierpliwość.
Globlins jest całkiem przyjemne, ale raczej nie wychodzi przed szereg w sklepach z aplikacjami. Sama jakość wykonania jest wysoka, ale brakuje jej tego „czegoś”, w dodatku poprzez swoje ograniczenia odcina się już na początku od bycia uzależniającą. To raczej kolejna gra, która może spowodować, co najwyżej, spowodować chwilowy zachwyt, ale ma raczej małe szanse na zebranie rzeszy wiernych fanów. Cut The Rope i Angry Birds mogą spać spokojnie.
Jeśli chcecie spróbować – zapraszam do AppStore i Google Play. Zabawa na iOS kosztuje 2,59 $, czyli jakieś 8 złotych, Android dostał grę za darmo, a przynajmniej bez opłaty wstępnej.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.