Gry takie jak ta to zawsze wydarzenie w światku mobilnego grania. Nie często bowiem pojawiają się tytuły, które posiadają iście konsolową grafikę, a do tego rozbudowaną fabułę i rozgrywkę, która zapewnia zabawę na przynajmniej kilka godzin. Od premiery pierwszej części gry z serii Deus Ex minęło już prawie 14 lat, zobaczmy więc jak wygląda najnowsza część tej cyberpunkowej serii – Deus Ex: The Fall – dostępna wyłącznie na telefony i tablety.
Grę Deus Ex: The Fall testowałem na tablecie MODECOM FreeTAB 9000 IPS IC, wyposażonym w procesor Intel Atom z technologią Hyper-Threading, 8.9-calowy ekran IPS o rozdzielczości 1900 x 1200 pikseli i 2 GB RAM. Gra przez większość czasu chodziła płynnie, a grafika wyglądała tylko minimalnie gorzej, niż na droższych i szybszych urządzeniach. Test tabletu przeczytacie na tabletManiaKu.
Skrótem, czyli wideorecenzja Deus Ex: The Fall
Fabuła
Prequel pierwszej części, równolegle do Buntu Ludzkości
Akcja The Fall rozgrywa się na 25 lat przed wydarzeniami z pierwszej części gry, czyli w tym samym czasie, co Bunt Ludzkości. Jest rok 2027, czas, kiedy wielkie korporacje wymknęły się spod kontroli rządów i rządzą światem zgodnie z własną wizją. Nasz bohater, Ben Saxon, to były członek brytyjskich sił specjalnych SAS, a obecnie najemnik z licznymi biomechanicznymi modyfikacjami ciała zwiększającymi jego zdolności bojowe.
Ben poprzysiągł zemstę wszystkim odpowiedzialnym za śmierć jego oddziału, a pomóc mają mu w tym Tyranci. Organizacja ta nie ma szczególnie pokojowych zamiarów, ale obiecuje pomóc w zadaniu jakie postawił przed sobą Saxon. Kontrolę nad bohaterem przejmujemy w czasie wykonywania jednej z prób Tyrantów. Szybko się jednak okazuje, że za wszystkim stoją jego obecni pracodawcy, próbujący pozyskać go jako kolejnego żołnierza. Po odkryciu spisku, nic już Bena nie trzyma – wyskakuje z samolotu i rozpoczyna życie w ukryciu.
Kryjówka znajduje się na Kostaryce, a ukrywa się tam z kobietą – Anną Kelso -która również zbiegła po tym, jak Tyranci zabili jej przełożonego, agenta Secret Service. Bohaterowie tymczasem mają jednak większy problem, bowiem kończy im się zapas Neuropozyny – leku zapobiegającego odrzuceniu biomechanicznych implantów przez organizm. Saxon, za radą tajemniczego Janusa, wyrusza do Panamy po dodatkowy zapas. Nie wszystko jest jednak takie proste.
Deus Ex: The Fall to pierwsza część z nadchodzącej serii na telefony i tablety, ale jeśli już teraz chcielibyście poznać fabułę, to te same wydarzenia opisuje książka Deus Ex: Icarus Effect, której autorem jest jeden ze scenarzystów Buntu ludzkości – James Swallow.
Rozgrywka
Witajcie w świecie przyszłości
Deus Ex: The Fall to gra akcji z mechaniką typową dla FPS, ale wzbogaconą o elementy RPG. Mieszanka ta tworzy grę, w której zarówno wystrzelamy setki pocisków, jak i umiejętnie poprowadzimy dialogi, by tejże walki uniknąć. Gra z 2000 roku była pod tym względem rewolucją, ale teraz podobnych gier jest już więcej – młodsze pokolenie pewnie jest już w ogóle do takich gier przyzwyczajone. Niewiele z nich jest jednak umiejscowionych w świecie cyberpunku.
W części FPS-owej możemy przyjąć jedną z dwóch taktyk – albo postawimy na otwartą walkę, albo na ciche eliminowanie kolejnych wrogów. Wszystko ma oczywiście plusy i minusy, a postać będziemy musieli rozwijać zależnie od preferowanego stylu gry. Otwarta walka jest najbardziej prostolinijnym rozwiązaniem i być może najszybszym, ale często jesteśmy narażeni na poważne obrażenia, kiedy stanie przed nami zbyt wielu wrogów. Miłośnicy skradanek w stylu Splinter Cell wybiorą więc drugą opcję, w której pierwsze skrzypce gra sprawne rozpoznawanie terenu i ścieżek, po jakich poruszają się wrogowie, a następnie eliminacja przeciwników bez wywołania alarmu. Oczywiście zły plan zdradzi nasze położenie i będziemy mieli na głowie cały wrogi oddział. W takiej sytuacji możemy zawsze podjąć bezpośrednią walkę lub spróbować się gdzieś schować i kontynuować walkę z ukrycia.
Choć cała gra niewątpliwie zrealizowana została z rozmachem (i wcale niemałym budżetem) to projekt wrogów został potraktowany po macoszemu. W czasie walki przeciwnicy nie przejawiają chęci do chowania się za osłonami, zazwyczaj po prostu do nas podbiegając. By tego uniknąć, warto się skradać – wtedy rozgrywka wygląda tak jak powinna i nie musimy angażować nieco głupkowatej, sztucznej inteligencji.
Nie samą walką jednak człowiek żyje – między kolejnymi momentami akcji często wkroczą momenty RPG. Co ciekawe, można tutaj zagadać do każdego przechodnia, ale ci najczęściej powiedzą jedynie jakąś nieszczególnie znaczącą kwestię na temat obecnej sytuacji. Z kluczowymi dla fabuły postaciami przeprowadzimy już bardziej skomplikowane dialogi, które uchylą nam kolejny kawałek historii, ale też to, jak poprowadzimy dialog będzie miało wpływ na nasze, i nie tylko nasze, dalsze losy. Wybory jakich dokonamy mogą mieć zarówno podłoże moralne, jak i wpływać na samą rozgrywkę. Jeśli zdecydujemy się kogoś zabić, w późniejszych etapach możemy ponieść tego konsekwencje, ale przykładowo możemy też zapewnić Annę, że nie będziemy się wychylać na misji – wtedy zamiast karabinka szturmowego dostaniemy jedynie tranquiliser.
Za wszystkie działania dostajemy punkty doświadczenia, których odpowiednie ilości dadzą nam Praxis Points. Punkty te wydajemy na kolejne implanty i rozszerzenia, które usprawnią i ułatwią grę. Jeśli waszą drogę zagradza ciężki przedmiot, zamiast iść dookoła możecie zainstalować sobie cybernetyczną protezę ręki, która uczyni was znacznie silniejszymi. Jeśli z kolei zależeć wam będzie na darze przekonywania – zainstalujecie rozszerzenie dla inteligencji emocjonalnej. Implantów jest całkiem sporo, i podzielone są one względem poszczególnych części ciała, na które wpływają. Najwięcej oczywiście znajduje się w kategorii Cranium, w okolicach mózgu, ale ulepszenia przewidziano także dla skóry, rąk, tułowia, oczu, pleców i nóg. W końcowych etapach opowiastki nasz bohater pewnie będzie już wyglądał jak kompletny cyborg.
Implanty przydadzą się również podczas hackowania terminali przy zamkniętych drzwiach. Przedstawione jest to w postaci mini gry, w której musimy podłączyć się do źródła, zajmując po drodze wszystkie węzły. Oczywiście systemy są z reguły odpowiednio zabezpieczone i będą próbowały nas wylogować uruchamiając przy tym alarm – cały szkopuł więc w tym, by czynność wykonać na tyle szybko, by skończyć, zanim defensywa systemu nas zdemaskuje.
Skoro da się usprawnić człowieka, to tym bardziej można to zrobić z bronią. W menu pauzy znajduje się sklep z bronią, w którym za odpowiednią ilość kredytów kupimy dowolną broń, amunicję czy środki przywracające zdrowie. Każdą broń możemy dodatkowo rozbudować o konkretne elementy, takie jak tłumik czy celownik laserowy, ale także poprawić cechy, które posiada każdy karabin i pistolet – obrażenia, szybkość przeładowania, szybkość strzału i pojemność magazynka.
Przy okazji sklepu oczywiście nie mogło zabraknąć tutaj mikropłatności. Nie są one tutaj szczególnie wyróżnione i nie rzucają się w oczy.. W końcu za grę płacimy tyle, że twórcy mogli by sobie już odpuścić dodatkowe opłaty, ale na szczęście tutaj to raczej dodatek dla tych, którzy wolą zapłacić i się nie męczyć, niż dla hardcore gamerów – spokojnie można je pominąć.
Większość przedmiotów będziemy w stanie kupić bez pomocy z zewnątrz, tyle że przeważnie uzbieranie odpowiedniej ilości kredytów potrwa trochę dłużej. Najtańsze pakiety kosztują 7,59 złotych i dostajemy za to 5 tysięcy kredytów, 50% wzrost kredytów, które będziemy zbierać w grze lub 50% wzrost przyznawanych punktów XP. Jeśli chcecie zaszaleć, to najdroższy pakiet kosztuje około 45,38 zł i będzie to 50 000 kredytów – broń kosztuje 1 000-7 500 kredytów, zależnie od modelu.
Grafika i dźwięk
Mobilny next-gen?
Jesteśmy jeszcze dość świeżo po premierze nowej generacji konsol, ale w świecie tabletów i telefonów mamy również do czynienia z najszybszymi urządzeniami mobilnymi jakie do tej pory powstały. Coraz częściej tworzy się więc nowe gry z myślą o nadchodzących układach, raczej nie patrząc już wstecz. Graficznie posuwamy się więc do przodu, ale użytkownicy starszych i mniej wydajnych urządzeń są w ten sposób zmuszeni do przesiadki na coś nowszego i lepszego – tak jak to ma miejsce od lat w przypadku „dużych” gier i rynku konsolowo-pecetowego.
Deus-Ex: The Fall prezentuje się więc bardzo dobrze i cieszy oczy licznymi efektami specjalnymi, świetlnymi i cieniami. Większość tekstur również jest tu w wyższej rozdzielczości, ale to wszystko przekłada się na dość wysokie wymagania sprzętowe i znaczny spadek płynności w bardziej rozbudowanych miejscach na słabszych urządzeniach.
Ścieżka dźwiękowa to równie wysoki poziom jak w przypadku grafiki. Każdy z zagadanych przez nas przechodniów swoją kwestię mówi własnym głosem, a w klimat pomagają się wczuć liczne dźwięki otoczenia i dobra, filmowa muzyka.
Jeśli miałbym szukać dziury w całym, to po jakimś czasie świat gry lekko nuży – w końcu zaczynamy zauważać powtarzalność poziomów, a tym bardziej ciągle te same modele przeciwników. Dialogi postaci są trochę zbyt „aktorskie” i przez to również potrafią nudzić. Ben Saxon to po prostu „facet na misji” rodem z filmów akcji klasy B, a Anna Kelso jest strasznie smutną kobietą, w której głosie ciągle słychać jakiś problem. Nie przeszkadza to jakoś wyjątkowo w odbiorze gry, ale też w żaden sposób nie porywa.
Sterowanie
Fajne i niefajne
Sterowanie w Deus Ex: The Fall pozostawia mieszane uczucia. Mamy tutaj możliwość poruszania się tak, jak w klasycznych FPSach, czyli lewa strona ekranu odpowiada za poruszanie, a prawa za rozglądanie, ale wprowadzono też system poruszania się wzorowany na myszce – dotykamy miejsca, w które chcielibyśmy się udać. Ostatecznie częściej jednak będziemy raczej używać tego pierwszego, bo i tak musimy się przecież rozglądać, żeby stale kontrolować pozycję wrogów.
Gra wymaga jednak od nas łączenia akcji „tapowanych” i operacji na połowach ekranu, bowiem z osłon można korzystać jedynie poprzez dotykanie ich. Podobnie, jeśli możemy wejść z jakimś przedmiotem w interakcję to odpowiednia ikona pojawia się z reguły w okolicach przedmiotu, ale czasem pojawiają się błędy i za nic w świecie przycisk nie chce zadziałać – trzeba wtedy wyjść z gry, zamknąć proces i od nowa ją uruchomić – często tracąc niezapisane postępy. Zdarzyło się też raz, że bohater zaczął żyć własnym życiem chodząc i rozglądając się wedle uznania – dlaczego tak się stało? Nie wiem.
Na duży plus zasługuje za to możliwość dowolnego ułożenia interfejsu gry. Każdy przycisk i pasek informacji, które stale widnieją na ekranie, można przenieść w inne miejsce, by wszystko było pod ręką i nie przeszkadzało w grze. Można nawet stworzyć kompletnie abstrakcyjne ustawienia, jeśli tylko to ma pomóc Wam w grze.
Podsumowanie / ocena / opinia
Świetnie, ale nie obyło się bez wpadek
Deus Ex: The Fall to bez wątpienia świetna gra, która jest w stanie wciągnąć na dłużej, a przy tym oferuje dobrą grafikę i gameplay zbliżony do tego z poprzedniej części. Niestety nie obyło się też bez błędów, które potrafiły irytować w czasie gry, ale miejmy nadzieję, że to tylko kwestia czasu i kolejnych poprawek. Oczywiście mogło się to zdarzyć każdemu twórcy, ale płacąc za grę mobilną niecałe 30 złotych oczekujemy czegoś, w czym się zakochamy – produktu kompletnego, który pozwoli cieszyć się rozgrywką jeszcze długo po skończeniu.
Przejście gry zajmuje około 4-5 godzin, co przy niezłej fabule może zlecieć całkiem szybko, ale część zadań jest powtarzalna i niestety, poza grafiką i niektórymi elementami nie widać budżetu, jaki przeznaczono na tę grę. Spokojnie można jednak powiedzieć, że to nadal jedna z najlepszych gier tego typu w AppStore i Google Play, w którą fani Deus Exa chętnie zagrają kilka razu – podejmując inne decyzje i obserwując ich wpływ na grę.
Choć jest więc na co narzekać, to jest to nadal gra, która zasługuje na wysoką ocenę.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
no z tym że gra wciąga na długie godziny to już lekka przesada. Jak zaczęło mi się podobać, to po 4h jest game over. trochę nie tędy droga aby wydawać JEDEN epizod gry, a potem NIE WYDAWAĆ kolejnego…
Jestem wielkim fanem deus exa. Komputerowego HR przeszedłem kilka razy.Na smartfonowego również muszę się skusić. Wygląda, że jest tak samo doskonały jak Pctowy.