Gwiezdnych Wojen nie da się nie znać. To filmy kultowe, jedna z najpopularniejszych serii wszechczasów, które wychowały sobie rzeszę fanów z różnych pokoleń. Tak duża grupa odbiorców nie może być pomijana przez twórców gier i od czasu do czasu pojawia się gra osadzona w słynnym uniwersum. Jedną z nich jest Star Wars: Tiny Death Star, w której zbudujecie własną gwiazdę śmierci.
Grę testowałem na tablecie GOCLEVER ARIES 101 z 10.1-calowym ekranem IPS o rozdzielczości 1280 x 800 pikseli i czterordzeniowym procesorem MediaTEK MT8389, osiągającym taktowanie 1.2 GHz. Test urządzania przeczytacie na tabletManiaKu.
Skrótem, czyli wideorecenzja Star Wars: Tiny Death Star
Fabuła
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce…
W Tiny Death Star dołączymy do Ciemnej Strony Mocy i u boku Imperatora Palpatine i Dartha Vadera zbudujemy słynną Gwiazdę Śmierci. Nie jest to jednak takie proste zadanie – trzeba zadbać o ekonomię, zachęcić mieszkańców Galaktyki do zamieszkania i podjęcia ich wymarzonej pracy – nie każdy przecież chce od razu zostać sługusem Vadera, niektórzy chcieliby po prostu prowadzić własny bar, lodziarnię lub klub szachowy.
Fabuła nie jest zatem czymś, co będzie nas szczególnie interesowało w grze; bardziej liczy się budowa ekonomicznego imperium i spojrzenie z przymrużeniem oka na świat Star Wars.
Rozgrywka
Zbuduj swoje ekonomiczne imperium
Jak już wspomniałem, Tiny Death Star to gra ekonomiczna. Twórcy postanowili pokazać budowę Gwiazdy Śmierci z innej strony, niż byśmy przypuszczali. Naszym zadaniem jest stworzenie wielkiego, zawieszonego w kosmosie miasta, które będzie żyło własnym życiem.
Gwiazdę rozbudowujemy w górę, dodając co raz to nowsze pomieszczenia w sześciu kategoriach: Food, Recreation, Service, Retail i Residential, a o ostatniej za chwilę. Budując restauracje, pomieszczenia rekreacyjne, obsługę, sklepy i apartamenty zachęcamy Bitizenów, bo tak nazywają się mieszkańcy maleńkiego świata, do zamieszkania i korzystania z dobrodziejstw Gwiazdy. Wszyscy nasi goście to przedstawiciele ras i profesji znanych z filmów SW.
Każdy mieszkaniec ma określone predyspozycje, prezentowane liczbowo według tych samych kategorii co zabudowa. Na tej podstawie będziemy wiedzieli do jakiej pracy nadaje się najlepiej, a nawet możemy sprawdzić, gdzie konkretnie pracownik chciałby pracować – przykładem Juno Shrike, który marzy o produkowaniu mieczy świetlnych, ale niestety, na razie nie mam takiej placówki i musi harować w Mos Espa Cafe – do czego też się nadaje. Każdego z Bitizenów możemy przebierać, przypisywać do miejsc pracy, a w razie wypadku nawet eksmitować.
Do naszego rozwiniętego „kurortu” od czasu do czasu mogą zawitać szpiedzy rebeliantów – Luke Skywalker, Han Solo, księżniczka Leia i inni. Trzeba ich jak najszybciej łapać, zanim uciekną i przekażą informacje Rebelii. Co jednak mieliby szpiegować?
Odpowiedź znajduje się pod poziomem powierzchni Gwiazdy. Jej górna część to tylko przykrywka dla tajnej placówki jaką prowadzisz pod ziemią, gdzie przygotowywany jest plan kontroli Galaktyki. A raczej jego część, jako że w tej części będą odbywać się przesłuchania, testy, produkcja nowej broni dla oddziałów szturmowców i inne mętne procedery.
Dodatkowo, Imperator co i rusz wymaga od nas wykonywania kolejnych zadań, a musimy też znaleźć jeszcze czas na obsługę przyjezdnych i odprowadzenia ich windą na odpowiednie piętro, w międzyczasie dbając by nasze placówki miały wystarczającą ilość zapasów.
Rozwijanie Imperium oczywiście znajduje odzwierciedlenie w dochodach jakie generuje. Podstawową walutą są tutaj kredyty, które zarabiamy praktycznie na każdym kroku. Za niektóre zadania, czy też za wyższe poziomy zdobywamy BUX, czyli walutę powiązaną z mikropłatnościami. Da się bez niej oczywiście normalnie grać, jednak wykorzystuje się ją do przyspieszenia gry – szybkiego wykończenia pomieszczeń, natychmiastowej dostawy produktów itp. Część da się dostać za darmo, najtańszy pakiet 25 BUXów kusztuje 6,14 złotych, a maksymalny pakiet 2000 BUXów aż 308,61 zł. Uważajcie na dzieci jeśli macie połączoną z kontem kartę kredytową.
Grafika i dźwięk
Pixel art i znane tematy w stylu lounge
Gra wyszła spod ręki studia NimbleBit, które słynie już na mobilnych platformach z produkcji przyjemnych gier z grafiką w stylu odświeżonego retro. Tiny Death Star podobne jest więc do Pocket Trains i Planes, a w większości opiera się o hitowe Tiny Tower – nawet mechanika gry jest podobna.
W każdym razie, prawie każda postać czy rasa uniwersum Star Wars została tutaj spikselowana, co wygląda nieco zabawnie, ale ma swój urok. Lekkiego klimatu dopełniają lounge’owo – jazzowe wersje znanych z filmu melodii, takich jak Marsz Imperialny czy główny temat, co kojarzy mi się poniekąd z Little Big Planet z Playstation 3.
Sterowanie
Co widzisz, to dotknij
W grach takich jak ta sposób sterowania jest jeden – dotykamy tam gdzie widzimy jakąś opcję. W takiej sytuacji możemy pokusić się o spojrzenie na „sterowanie” przez pryzmat interfejsu obsługi.
Przyciski interfejsu są odpowiednio duże – nawet na 4-calowym ekranie telefonu wyraźnie zaznaczone są pola, które możemy kliknąć, ale taka też zaleta pixel artowej grafiki – zazwyczaj w takich grach nie ma z tym problemu.
W kwestiach przejrzystości wszystkich grafik nie mam też żadnych zastrzeżeń – każdy przycisk w menu jest wyraźnie podpisany, a jeśli nie, to znaczy, że przeszliśmy szkolenie z jego obsługi w samouczku.
Podsumowanie, ocena i opinia
Zbuduj największą Gwiazdę Śmierci
Star Wars: Tiny Death Star to jedna z tych „rekreacyjnych” gier, w które możesz zagrać w każdej chwili i tak długo jak tylko chcesz – nawet na kilka minut. Kiedy nie będzie cię w świecie gry, świat się nie zawali – Gwiazda będzie dla ciebie zarabiać, a po powrocie Imperator przekaże ci należne kredyty.
W Pocket Planes zagrywałem się bez opamiętania, choć w końcu znużyła mnie monotonna rozgrywka. Tiny Death Star ma szanse wciągnąć podobnie, ale oferuje nieco więcej, nawet szczątkowe scenki fabularne – a choćby dlatego wydaje się być lepszy i ciekawszy od Samolotów.
Gry takie jak ta są na pewno potrzebne, jako że szczególnie pasują do profilu gracza casualowego – takiego co lubi pograć w poczekalni u dentysty czy czekając na spotkanie, ale nie chce lub nie ma czasu zagłębiać się w duże produkcje. Jeśli jesteście jedną z takich osób, to możecie sprawdzić Tiny Death Star, tym bardziej, że dostępna jest za darmo na Google Play i iOS.
Każdy z najważniejszych elementów składowych został oceniony w skali od 1 do 10 punktów, gdzie 1 prezentuje poziom bardzo słaby, 5 jest odpowiednikiem standardów rynkowych, a 10 jest notą najwyższą. Średnia ocen stanowi ocenę całkowitą.
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- GRAFIKA7,5
- DŹWIĘK7,5
- STEROWANIE7,5
- GRYWALNOŚĆ8
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.