Koniec z webowymi aplikacjami niezależnych twórców. No, może nie koniec, bo w dalszym ciągu można z nich korzystać, ale teraz Instagram wreszcie otworzył swoją własną przeglądarkę profili użytkowników. Można do niej uzyskać dostęp przez wpisanie danego nicka po ukośniku w pasku adresu Chrome’a czy Firefoxa.
Od razu muszę pochwalić layout witryny. Jest prosty i przejrzysty aż do bólu; widać, że projektanci lubują się w minimalistycznej estetyce. Prosty logotyp i możliwość logowania to jedyne stałe elementy na górnej belce serwisu. Całą treść robią zdjęcia danego fotografującego.
Co mogę z tym zrobić?
Całkiem sporo, jak się okazuje. Można komentować i lajkować obrazki, można zmieniać niektóre ustawienia. Profil pod adresem WWW to również prosta droga do dzielenia się opublikowanymi fotografiami z kimkolwiek, nawet jeśli rzeczony ktoś własnego konta na Instagramie nie posiada. Wyjątek stanowią zdjęcia, które oznaczyliśmy jako prywatne – te zobaczą tylko użytkownicy zalogowani bądź ci, którzy śledzą naszą aktywność.
Obecnie nie wszystkie profile są dostępne za pośrednictwem przeglądarki. Ekipa Instagrama nie zdążyła jeszcze wprowadzić tej funkcjonalności dla każdego, ale zmieni się to pod koniec bieżącego tygodnia.
Mój profil przykładowo nie został przygotowany. Może dlatego, że nie jestem szczególnie aktywnym użytkownikiem. Mam zaledwie kilka zdjęć. Jeśli natomiast popatrzymy na stronę Nike, którą podaje Instagram w oficjalnym komunikacie, to uzyskamy pełny obraz sytuacji.
Focus on mobile
Mimo oddania w ręce użytkowników wyżej opisanego narzędzia, Instagram w dalszym ciągu pozostaje w całości oddany wersji mobilnej. Serwis desktopowy posłuży więc jedynie do przeglądania i dzielenia się zdjęciami, nie dodamy za jego pośrednictwem nowej treści.
Firma nie wyklucza jednak wdrożenia takiej opcji w przyszłości.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.