Ciekawych produkcji rodem z polskiego podwórka ciąg dalszy – tym razem pora na Spellcrafter, czyli produkcję katowickiego studia Jujubee, które mogliście poznać chociażby przy okazji premiery bardzo udanego i porządnego FLASHOUTa. Teraz Ślązacy zabierają się za grę o zgoła innym charakterze, choć jednocześnie pokazująca, że jeśli tylko się chce i ma się możliwości, to można stworzyć produkcję absolutnie wciągającą po uszy pomimo wszechobecnej prostoty rozgrywki.
Skrótem, czyli wideorecenzja Spellcrafter
Mieczem i magią!
Recenzowany tytuł to klasyczny przedstawiciel gatunku RPG z walką rozgrywaną w systemie turowym. W grze znajdziemy trzy różnorodne akty, w trakcie których wcielimy się w odmiennych bohaterów: człowieka, nekromantę lub też elfkę. Rzecz jasna dobór postaci determinuje także sposób rozgrywki, jaką będziemy toczyć w kolejnych fragmentach zabawy – każda z nich posiada bowiem odmienne umiejętności bojowe, jak również potrafi poprowadzić zupełnie inny zestaw postaci. Człowiek najlepiej będzie się czuł na placu boju z ludzkimi pobratymcami, z kolei nekromanta najlepiej skuma się z duchami czy też szkieletami – to wydaje się być oczywiste.
W trakcie zabawy naszym nadrzędnym zadaniem jest eksploracja mapy i poznawanie kolejnych tajemnic fabuły, która jednak stanowi tylko tło do naprawdę zaskakująco wciągającej reszty. Spellcrafter bowiem to bardzo sprawnie zaprojektowana i jednocześnie klasyczna w swoim wydźwięku produkcja. Rozgrywka prezentuje się bowiem prosto – chodzimy po mapie, rozmawiamy z postaciami i zbieramy pieniążki rozlokowane w skrzyniach rozrzuconych po kolejnych wioskach. Na mapie nie dzieje się zbyt wiele – wioski są opustoszałe, gdzieniegdzie widać tylko pojedynczych wieśniaków czy też postaci chcące zlecić nam misję za ekstra pieniądze trafiające do naszej kabzy.
Bez złota ani rusz
Za zebrane fundusze zakupujemy jednostki zdobywane w wioskach i u gospodarzy – są to zarówno wojownicy walczący w zwarciu, jak i na dystans. Do niektórych skrzynek, w których głównie znajdować będziemy mamonę, konieczne będzie jednak wykorzystanie siły w celu pozbycia się natrętnej obstawy – podobnie wówczas, gdy mamy ochotę przedostać się przez niektóre ścieżki czy też aktywować portal.
Walka toczona jest w klasycznym, turowym systemie. Już przed potyczką możemy sprawdzić, jaki zestaw przeciwników stawi nam czoła – oprócz liczebności oddziałów wroga możemy także łatwo i szybko sprawdzić, jakie ryzyko możemy potencjalnie ponieść. Tuż przed walką możemy więc wycofać się z prób podboju kolejnego skrawka ziemi, co więcej – w razie niekorzystnego rozwoju sytuacji możemy tego dokonać w praktycznie każdej chwili w trakcie batalii. Plansza jest wypełniona kolorowymi kwadracikami – zielony pokazuje pola, po których możemy się poruszać, natomiast czerwony sygnalizuje pole do ataku. W trakcie potyczek nasz bohater może skorzystać z kolei z różnorodnych ataków magicznych uruchamianych w bardzo prosty sposób za pomocą odpowiednich gestów. Z dodatkowych umiejętności specjalnych korzystają także podległe nam jednostki – zdobywamy je przy wymianie punktów doświadczenia, lokując je w sekcji odpowiedzialnej za atak, obronę czy też magię. System ten sprawdza się świetnie i nieraz złapiecie się na syndromie jeszcze jednej rundy.
Technikalia
Pod względem wizualnym Spellcrafter wygląda całkiem porządnie – choć na mapach nie dzieje się zbyt wiele, a postaci niezależne w przeważającej większości tylko i wyłącznie stoją w jednym i tym samym miejscu, to pod względem grafiki trudno się tak naprawdę do czegokolwiek przyczepić. To solidna, rzemieślnicza robota – zarówno projekty walczących postaci, jak i ich animacja jest prosta, ale sprawnie wyświetlana. Czasami można tylko przyczepić się do systemu gestów – kilkukrotnie zdarzyło mi się, że czas pozwalający na wykonanie zaklęcia został przekroczony, bo nie udało mi się odpowiednio odtworzyć wzoru zaprezentowanego przez twórców. Poza tym jednak większych problemów w tej kwestii nie stwierdzono.
Podsumowanie
Spellcrafter to RPG, który pod wieloma względami jest klasyczny aż do bólu – ale właśnie powielenie sprawdzonych rozwiązań i odpowiednie ich zmiksowanie sprawia, że jest to gra wciągająca bez reszty. Ciekawe potyczki, ładnie zaprojektowane mapy i sensowny system rozwoju postaci połączony z dużą ilością jednostek sprawia, że to zabawa na co najmniej kilkanaście godzin. System rozwoju naszej postaci oraz umiejętności podopiecznych jest przemyślany, a rosnący poziom trudności sprawia, że spokojnie opanujemy rozgrywkę i poznamy wszelkie tajniki zabawy przed najważniejszymi potyczkami z punktu widzenia rozwoju fabuły. Jeśli cierpicie na chroniczny nadmiar czasu, to Spellcrafter autorstwa studia Jujubee w mig pozbawi Was tego problemu.
Gra Spellcrafter dostępna jest na wiodących platformach: Apple AppStore (ok. 12 złotych) i Google Play (ok. 5 złotych).
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.