Gry w stylu mini-golfa to jeden z najstarszych gatunków mobilnej rozrywki, który pamięta jeszcze czasy czarno-białych wyświetlaczy o rozdzielczościach rzędu 84 x 48. Dziś pokażemy grę, która chyba najlepiej zilustruje ewolucję gatunku i etap rozwoju, na jakim jesteśmy obecnie. Przed Wami Astro Golf.
Aplikację testowałem na tablecie MODECOM FreeTAB 9000 IPS IC, wyposażonym w procesor Intel Atom z technologią Hyper-Threading, 8.9-calowy ekran IPS o rozdzielczości 1900 x 1200 pikseli i 2 GB RAM. Test tabletu przeczytacie na tabletManiaKu.
Skrótem, czyli wideorecenzja Astro Golf
Przygoda z golfem
Astro Golf to chyba jedna z niewielu gier o mini-golfie, w której rozgrywkę wpleciono fabułę. Przez szereg przygód będziemy towarzyszyć małemu robocikowi zwanemu Orbit, który jak widać ma talent do wpadania w tarapaty.
Grę rozpoczniemy w momencie, w którym zgubiony Orbit wszedł pozwiedzać statek kosmiczny – problem w tym, że chwilę później statek ten odleciał. Przebijamy się więc przez jego kolejne sektory, usiłując dostać się na mostek, by koniec końców się się z niego wydostać.
Fabuła podawana jest w formie komiksów, które co kilka poziomów opowiedzą kolejną historyjkę. Nie jest to nic nadzwyczajnego, ale nieco bardziej przywiązuje gracza do gry i sprawia, że spędza się przy niej te kilka chwil dłużej, żeby dowiedzieć się jak skończy się ta opowieść.
Prosto do dołka
Astro Golf nie zasługiwałby na drugi człon nazwy, gdyby nie polegał na trafianiu piłeczką do dołka. Tutaj „piłeczka” jest raczej luźno potraktowana. Wydawałoby się, że roboty uderzają kijem, ale nic bardziej mylnego – po tapnięciu ekranu, same stają się piłkami.
Przemierzamy w ten sposób kolejne 50 poziomów, które co i rusz szykują dla nas kolejne wyzwania. Z początku zmierzymy się raczej z prostszymi planszami, ale już po chwili możemy dostać zawrotu głowy. Czekają na nas przeróżne pułapki i urozmaicenia, które mogą zmienić tor piłeczki, przyspieszyć ją, wybić w powietrze czy odbić, ale są tutaj nawet zaburzenia grawitacji i latający strażnicy, którzy otwierają do nas ogień, by uniemożliwić ukończenie etapu.
Astro jest swego rodzaju połączeniem mini-golfa z platformówką. Po poziomach możemy się dowolnie poruszać i zbierać wszystkie „znajdźki”, a jeśli dodać do tego późniejszą możliwość sterowania piłką, skoku czy też konieczność wciskania przycisków otwierających drzwi, mamy bardzo mocne skojarzenia z ulubionymi platformówkami w stylu starego Croca.
Rzadko kiedy będziemy poruszać się określoną ścieżką. Już na starcie zauważymy z reguły przynajmniej dwie alternatywne drogi, a skoro gra posiada własną fizykę – możemy próbować przechodzić poziomy w całkiem inny sposób, niż by sobie tego życzyli twórcy, przeskakując po kilka platform na raz, czy trafiając do dołka w jednym strzale, podczas gdy twórcy uznali 6 za minimum.
Są też i bonusy. Eksplorując planszę trafimy na duży, czerwony przedmiot, czyli klucz do poziomu bonusowego. Z reguły odnalezienie takiego klucza nie jest szczególnie wymagające i wystarczy rozejrzeć się po poziomie, ale są i takie, których trzeba odpowiednio poszukać. Znajdując taki klucz mamy raczej małe szanse na ukończenie poziomu – do dołka musimy trafić w określonej liczbie ruchów, a znaczące ich przekroczenie nie pozwala przejść dalej. Musimy więc wybierać – albo wałęsamy się po statku, albo przechodzimy poziom.
Bohaterowie
Grę zaczniemy z głównym bohaterem, jednak do naszej dyspozycji pozostaje jeszcze dwoje innych. Nic nie dostajemy ich oczywiście za darmo i musimy ich odblokować.
Nie trzeba szczególnie długo grać, by odblokować Tess Lacoil, której imię jest zabawną interpretacją transformatora Tesli. Spotykamy ją wyłączoną, gdzieś w doku załadunkowym statku, ale ciekawski Orbit wciska przycisk i ją włącza – od tego momentu możemy sterować także nią. Jej umiejętnością specjalną jest sterowanie piłką.
Ostatnim bohaterem zostanie T.O.R.K. z jego laserowym celownikiem, ale tylko wtedy, gdy w ruch pójdzie karta kredytowa – kosztuje 99 centów.
Umiejętności specjalne
Poszczególnie bohaterowie posiadają określoną ilość slotów na umiejętności specjalne – Orbit dwa, Tess Lacoil trzy i T.O.R.K. aż cztery. Pewnie domyślacie się już, po co im te dodatkowe sloty, skoro posiadają własne umiejętności.
Otóż w grze znalazł się wątek rozwijania i kupowania nowych umiejętności dla robotów. Przypomina to nieco rozwój talentów z World of Warcraft, ale w praktyce jest o wiele prostsze. Za przechodzenie poziomów dostajemy pieniądze, a te możemy wydać w sklepie z power-upami.
Umiejętności zostały podzielone na cztery kategorie – Energy, Force, Control i Game. W pierwszej zakładce możemy kupić magnes do dołka, osłonę czy otwieranie wszystkich drzwi; w drugiej wyzwolimy się z pól grawitacyjnych i rozwiniemy skok; w kontroli kupimy hamulce, dokładniejsze celowanie czy wzmocnimy uderzenie; a na koniec dodamy opcje do gry – możliwość cofnięcia ostatniego uderzenia i mnożnik punktów.
Różne umiejętności mają też różny charakter działania – niektóre działają permanentnie, inne aktywujemy specjalnym gestem, a jeszcze innych można użyć tylko raz na poziom.
Mikropłatności
W Astro Golfie znajdziemy też nasze ulubione mikropłatności. Na szczęście gra praktycznie wcale do nich nie namawia – przycisk sklepu jest najmniejszym ze wszystkich i można go traktować tylko jako dodatek – jedynie sens miałby zakup trzeciego robota, ale też nie widzę takiej konieczności dla ukończenia gry.
Pieniądze, które zbieramy w grze wystarczają do rozwinięcia odpowiednich umiejętności na najwyższy poziom, ale wymaga to minimalnych oszczędności i przykładania uwagi do wyborów. Umiejętności kosztują po 100 kredytów za poziom pierwszy, 200 za drugi i 300 za trzeci. Jeśli jednak braknie pieniędzy – 100 kredytów kosztuje dolara.
Płatności są całkowicie zbędne i potrzebne jedynie jeśli ktoś chce dodatkowo urozmaicić sobie grę.
Grafika i dźwięk
Astro Golf na screenshotach prezentuje się nieźle i tak też jest po uruchomieniu gry. Widzimy tutaj ciekawą scenerię sci-fi, ładną grę świateł, odbicia, ale przede wszystkim fajne projekty robotów, utrzymane w podobnym stylu.
Dźwięk to z kolei typowe dla produkcji SF przestrzenne dźwięki, odgłosy komputerów i tym podobne. Są dobrej jakości, ale całkowicie bez wyrazu.
Jeśli miałbym mieć jakieś uwagi, to wolałbym, żeby grafika była nieco mniej sterylna, bo w tym momencie zamyka się to w dość prostym formacie – choć są też poziomy, do których w żadnym wypadku nie można się przyczepić.
Podsumowanie i ocena
Oceniając Astro Golf całościowo, możemy odnieść wrażenie, że gdzieś już tę grę widzieliśmy. Poza oczywistym faktem, że jest to mini-golf, ma w sobie coś z gier innych gatunków dostępnych choćby na Google Play. Posiada niezłą grafikę, fajne komiksy i sympatyczną fabułę, ale mnie szczególnie nie porwała.
Wniosek jest też taki, że jeśli lubicie gry o mini-golfie, to Astro Golfa na pewno polubicie, ale jeśli nie przepadacie za tym rodzajem rozgrywki, to nie liczcie na to, że was przekona – może tylko jakąś małą część.
Wszyscy miłośnicy golfa i robotów mogą udać się na Google Play i Appstore – tam gra kosztuje około dwóch dolarów, czyli jakieś 6 złotych. Na iOSie jest wyjątkowo lubiana, być może więc i na Androidzie czeka ją świetlana przyszłość?
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.