Wystarczy spojrzeć na wyniki sprzedaży najnowszej konsoli stacjonarnej japońskiego koncernu Nintendo, aby przekonać się, że przyszłość firmy nie rysuje się w jasnych barwach. Niechęć graczy do maszyny „wielkiego N” i nie tak wielki (jak początkowo przypuszczano) popyt na Nintendo 3DS spowodował, że prezes korporacji, niejaki Satoru Iwata obiecuje zmienić strategię.
W ostatni piątek na walnym zgromadzeniu inwestorów, CEO Nintendo przyznał się do błędów, a w szczególności do nieprecyzyjnej oceny prędkości z jaką smartfony i tablety internetowe będą wypierać tradycyjne hand’heldy. Niestety mino marnych notowań giełdowych spółki (piątkowy spadek o ponad $3 co przekłada się na 17% wartości firmy) Satoru Iwata najwyraźniej nie widzi potrzeby zarabiania poprzez mobilne sklepy z grami i aplikacjami, gdyż swoją wypowiedź podsumował stwierdzeniem, że w najbliższym czasie nie doczekamy się jakiejkolwiek gry z asortymentu Nintendo ani na iOS, ani na Androidzie. Więc gdzie jest ta zmiana, o której tak dumnie prawił?
Satoru Iwata to człowiek, który nie nadaje się na dalsze piastowanie swojej funkcji z prostego powodu. Ciągnie Nintendo na dno.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.