Mariaż Nintendo z platformami mobilnymi jeszcze na dobre się nie rozpoczął, a już wzbudza spore emocje. Najwięcej uwagi absorbuje – zupełnie zasłużenie – Pokemon Go.
Choć szał na te urocze stworki i przygody Asha Ketchuma oraz jego ekipy troszeczkę minął, to kult Pokemonów, zwłaszcza w Azji, nadal jest bardzo żywy. Za jego pomocą złoty interes chce ubić Nintendo wraz z ekipą Niantic Labs, która jest odpowiedzialna za cały czas niezmiennie popularne Ingress, czyli produkcję opartą na niezbyt zaawansowanej, ale bardzo ciekawie zrealizowanej wirtualnej rzeczywistości. Teraz, za pomocą bardzo podobnego systemu sukces ma także odnieść Pokemon Go, choć będzie to zdecydowanie bardziej zaawansowana produkcja.
Pomóc w tym ma nie tylko doświadczenie twórców, ale także ogromne pieniądze – japoński gigant zainwestował w ten projekt około 30 milionów dolarów, co raczej jasno pokazuje, jakie nadzieje wiąże z tą grą Nintendo. A to właśnie ona ma być oparta na wirtualnej rzeczywistości, którą tak mocno lansują Oculus Rift i inne, podobne tego typu urządzenia, a Niantic dokona tego za pośrednictwem aparatu wbudowanego w smartfona czy tableta. Dzięki niemu, patrząc na to, co dzieje się przed nami, gra zaadoptuje do celów rozgrywki różnorodne miejsca, gdzie będziemy mogli zobaczyć Pokemony, innych graczy czy naszych wirtualnych kompanów podróży. Można więc powiedzieć, że będziemy brać udział w swoistym interaktywnym serialu, choć scenariusz będziemy tutaj pisać sami.
Co ważne, producenci Pokemon Go w sprytny sposób rozwiążą problem braku innych graczy w miejscu, w którym będziemy toczyć rozgrywkę. Zastosowany zostanie system tzw. rozgrywki asynchronicznej – oznacza to, iż w każdej chwili możemy wykonać swoje ruchy i poczekać na reakcję przeciwnika do momentu, w którym on pojawi się w tym samym miejscu i podejmie wyzwanie. Takie rozwiązanie stosowane jest chociażby w wielu mobilnych produkcjach tower defense, tak jak niezwykle popularne Clash of Clans. To pozwoli bawić się w Pokemon Go nie tylko w miastach, ale i na wsiach czy w mniejszych miasteczkach.
Znakomicie zapowiada się także system łapania Pokemonów – twórcy obiecują, że poszczególne typy stworzonek będą pojawiały się tam, gdzie znajdują się dane obiekty geograficzne. Takie potworki jak Squirtle czy Poliwag spotkamy w okolicy strumyków oraz rzek, Charmandera złapiemy w pobliżu ognisk czy zarzewi ognia, z kolei Pikachu najłatwiej zdobędziemy podczas burzy. Jedno jest więc pewne – w trakcie rozgrywki zwiedzimy całe mnóstwo różnorodnych miejsc. A jeżeli nie będziemy chcieli podróżować, to Pokemony kupimy na specjalnym bazarze.
Nie zabraknie także różnorodnych funkcjonalności związanych z opaską Pokemon Go Plus – pozwoli ona na znalezienie stworków nawet wówczas gdy nie pozostajemy w rozgrywce – będzie ona pulsować wówczas, gdy Pokemon pojawi się w okolicy, a my złapiemy go do swojej kolekcji wciskając odpowiedni przycisk na pokeballu znajdującym się na opasce. W grze nie zabraknie oczywiście wielkiej rywalizacji pomiędzy kolejnymi frakcjami – gracz zostanie przedstawicielem jednej z grup, które będą wzajemnie rywalizować o wpływy w wirtualnym świecie i płynące z tego powodu benefity.
Cóż, pozostaje nam tylko czekać, bo trzeba powiedzieć jasno – Pokemon Go powinno spokojnie zawojować rynek mobilnej rozrywki. Na razie nie wiadomo jednak, kiedy gra zadebiutuje na rynku. Zapewne nieprędko, ale wygląda na to, że będzie warto.
źródło: VentureBeat
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Będzie rozszerzona rzeczywistość? Już się nie mogę doczekać.